niedziela, 13 września 2015

Z pamiętnika Natie#2

                                                                                                                            18 sierpnia 2015
  Właśnie wróciłam z krótkich wakacji z Niall'em. Blondyn od 8 do 18 sierpnia nie miał żadnego koncertu więc wyszedł z inicjatywą by gdzieś pojechać, ale tam gdzie ja nie byłam(czyli moglibyśmy cały świat
zwiedzić...). Wybrałam Hiszpanię z przejazdem przez Francję, co oczywiście wiązało się z Disneyland'em! No cóż Niall nie był zadowolony z pomysłu chodzenia po tym parku rozrywki, ale ja jako duże dziecko musiałam tam wejść! 
  8 sierpnia, o 7 rano stałam już w kuchni, w obu dłoniach trzymając rączki od dwóch, dość sporych rozmiarów walizek, ubrałam się dość dobrze jak na pogodę panującą za oknem, chociaż o godzinie 7 pogoda dopiero się rozkręcała... Już prawie zasypiałam na tych walizkach kiedy obok mnie pojawił się zaspany Horan
-Nat, zrobisz mi kawusię?-pyta i kładzie głowę na moim ramieniu
-A może jeszcze jajecznice, co?-sarkam i podstawiam mu pod nos swoją kawę(którą robiłam strasznie zaspana i wyszła jakaś dziwnie paskudna..), ale Niall'owi jakoś nie przeszkadzał ohydny smak kawy i wypił cały kubek jednym duszkiem
  Z lodówki wyciągnął gigantyczną lodówkę(z racji iż oboje jesteśmy głodomory i dużo żremy)
-Co jakiś czas podasz mi energetyka, bo padnę zanim dojedziemy-rozciąga się i bierze moje walizki do auta
-Pięć godzin bez przerwy razem, dobry początek wakacji-sarkam wsiadając do auta
-Będzie dobrze, w razie czego zatrzymam się na środku drogi i Cię wyrzucę-całuje mnie w policzek przy wkładaniu czegoś do schowka przed moim siedzeniem
-Śmieszne-przewracam oczami i obserwuję jak blondyn przechodzi przed maską samochodu i siada obok mnie
   Dość długo nie pisałam więc możesz pamiętniczku nie wiedzieć, że ja i Niall jakby się ze sobą spotykamy, tak na serio. Tej nocy kiedy Nadie przyprowadziła mnie strasznie pijaną do domu pocałowałam Niall'a(cóż, ja tego nie pamiętam...), Horan się zabujał(kto wie czy nie zabujał się wcześniej), a ja... Ja chciałam... No dobra ja też się w nim zabujałam! Okay?! 
Związek-związkiem, ale wcale nie jesteśmy dla siebie jakoś bardziej mili, całować się też nie całujemy, bo z prawdziwym pocałunkiem można poczekać, no i taka z nas para.
  Od jakiegoś czasu wszędzie chodzę z moim nowym polaroidem, zdjęcie ma wszystko co przez ten miesiąc rzuciło mi się pod aparat. Minę Horan'a jak zgodziłam się na chodzenie, też uwieczniłam, ale wszystkie fotki na dole! No więc kiedy już siedzieliśmy sobie w aucie(oczywiście wyjechaliśmy już z garażu i jechaliśmy ulicą), ja postanowiłam robić zdjęcia, na insta i inne duperele i oczywiście polaroidem do albumu siedzącego w schowku wraz z długopisem żeby wszystko opisywać. Co prawda Niall kilka razy zatrzymał się na środku drogi i już otwierał mi drzwi kiedy robiłam "Ostatnie", ale kolejne zdjęcie do albumu. Po dwóch godzinach jazdy zrobiliśmy postój na żarcie i inne takie. Kiedy Niall wchodził do stacji żeby zamówić kawę specjalnie dla mnie(nie wierzyłam w jego dobre intencje), postanowiłam sobie wyciągnąć poduszkę i dalszą drogę przespać.
   Jak można wywnioskować po naszym (nie)typowym związku wcale nie dane mi było spać. Zacznijmy od początku...
  Kiedy położyłam głowę na poduszce od razu chwycił mnie sen, zamknęłam oczy, ale oczywiście pewien blondyn za kierownicą postanowił odpłacić mi za nachalne robienie zdjęć, włączył klimę prosto w moją twarz
-Dupku, wyłącz to, bo nos mi odpadnie!-warczę chowając twarz w jego poduszę
-Kochanie, jeśli ty zaśniesz to i mi się przyśnie, a ja kieruję-mówi przesłodzonym głosem za co obrywa w ramię 
-I chuj, wyłącz tą klimę, bo wysiądę i nie wrócę, a pierwszym-lepszym paparazzi na drodze powiem, że mnie Niall Horan z auta wywalił i jest dupkiem-warczę okrywając się kocykiem
Chwila ciszy nastała, a klima zamieniła się z oknami, blondyn otworzył okno z mojej strony na oścież! Ale ludzie znający mnie dłużej niż miesiąc wiedzą, że mam sposoby żeby dostać to co chcę...
  Korzystając z wiatru wystawiłam piersi tak aby koszulka odsłaniała mój stanik, ręce blondyna automatycznie zacisnęły się bardziej na kierownicy. Uśmiecham się i podnoszę biodra do góry tak aby spodnie odsłoniły mój tyłek
-Natie, spokój-warczy blondyn, a ja uśmiecham się pod nosem
-Ale ja nic nie robię, ten wiatr mnie pobudził i nie chce mi się spać-całuję go w policzek i uśmiecham się zwycięsko 
-Jeszcze cholerne trzy godziny!-warczy z zaciśniętą szczękom
-Tym lepiej dla mnie! Za trzy godziny non-stop będziemy jeździć na kolejkach!-podskakuję entuzjastycznie 
-I mamy nocleg w hotelu, w Paryżu-blondyn rozluźnia ręce na kierownicy i szczerzy się, kontem oka patrząc na moją reakcję
-O mamuniu! W Paryżuu? Spać? Tam gdzie jest Wieża Eiffla? Zaraz zemdleję!-szybko całuję chłopaka w policzek i zamykam okno
-To urocze, że tak się jarasz-uśmiecha się pod nosem
-Bo wiesz... Ja nie jestem gwiazdą i nie jeżdżę po całym świecie, widziałam tylko rodzinną Irlandię i Anglię-wzdycham
-Nadal uważam, że to urocze-słyszę jak szepcze i zamykam oczy
  Budzę się dopiero słysząc sporą ilość przekleństw wypływających z ust Niall'a
-Co się dzieje...?-ziewam rozglądając się 
-O tej porze prawie wszystkie miejsca parkingowe są zajęte, ja pierdole...-warczy, a ja odpinam pasy i rozglądam się dookoła
-Tam  jest miejsce-wskazuję na puste miejsce kilka metrów od nas
-Oh.. Nie zauważyłem go...-zagryza wargę i staje na pustym skrawku asfaltu 
  Niczym błyskawica wysiadłam z auta i wyciągnęłam z bagażnika torebkę, w której zmieścił się telefon, portfel, woda i inne badziewia. Nie czekając na blondyna ruszyłam w stronę wejścia
-Ej Nat, poczekaj!-nim się spostrzegłam obok mnie pojawił się Niall i chwycił moją dłoń
  Szliśmy wygłupiając się, gadając na różne tematy, kilka razy potykając się o własne nogi... Dotarliśmy do dłuugiego przejścia w stronę wejścia do Disneylandu, takie ruchome schody, tylko bez schodów i w poziomie... W tle leciały wesołe piosenki z bajek, a ja śpiewałam razem z ich bohaterami. Kiedy po kilku minutach dotarliśmy do kas, czekając 2 minuty kupiliśmy bilety(ja dostałam z Minnie, a Niall z Mickey!) i weszliśmy do nieba dla dużych i małych! No może nie zupełnie, bo jeszcze przeszukiwali moją torebkę, ale potem już był ten raj! 
-Dom strachów, albo nie rollercoaster! Niall!!!-biegnę przed siebie uśmiechając się do wszystkich jak leci
-Spokojnie Natie! Idziemy wszędzie, po kolei z mapą, którą zdążyłem wziąć-chłopak chwyta moją dłoń i splata nasze palce razem
  Idziemy przed siebie i patrzymy na różne gabloty z bohaterami przeróżnych bajek, w oko wpadła mi ta z Roszpunką, która od zawsze jest moją ulubioną księżniczką, a odkąd wyszli "Zaplątani" polubiłam ją jeszcze bardziej! Po kilku minutach do maszerowaliśmy do miasteczka rodem z dzikiego zachodu! Była cudowna kolejka, której oczywiście nazwy nigdy nie zapamiętam, ale była zajebista! 
  Za pierwszym razem(bo było ich więcej) złapałam Niall'a za rękę(mimo iż ja się nie boję takich rzeczy) i krzyczałam ile wlezie! Były ciemności, zakręty i na koniec jazdy zdjęcia z ukrycia(nie dziwota, że na każdym wyglądałam jak rozdziawiony pomidor...), za drugim razem też było normalnie. Do trzeciego zjazdu kupiliśmy sobie przyspieszone bilety(żebyśmy weszli w danej godzinie bez kolejek) i poszliśmy na dom strachów(resztę zjazdów tamtym rollercoaster'em opiszę po reszcie atrakcji gdyż czwarty zjazd był.... Inny?) Okay, w domu strachów nie było strasznie! I to wcale nie dlatego, że nie znam francuskiego, a w tym domu wszystko co się działo było mówione po francusku, ale dlatego, że to raczej jakieś historie zza grobu, typu panna młoda przed ślubem ryczy, potem się maluje i w ogóle, potem jest "upiorny" bal, głowy znikają i duchy jedzą(ziew...), było nudno, bo te animatrony robiły w kółko jedną czynność, gdyby na przykład nagle wszystkie ruszyły w stronę naszych wagoników na stówę bym się bała, albo gdyby coś wyskakiwało, ale tak to... Zawiodłam się! Potem poszliśmy na filiżanki, typowa kolejka dla dzieciaków, ale przetrwaliśmy! Po drodze oczywiście kupiłam sobie uszy myszki Minnie i... Uwaga, uwaga! Stitch'a z "Lilo i Stitch"! Niall mówił, że mam się do kogo przytulać, ale czy jego dywan na klacie może konkurować z uroczą koszulką na niebieskim eksperymencie z napisem "Love Me!"? No właśnie, nie. Łaziliśmy po wszystkich miasteczkach i miejscach jak z bajek, ale tam nie było nic ciekawego(nie było kolejek!). I tak oto Natie ubrana w uszy i Niall również ubrany w takie uszy(został zmuszony do tego!) ruszyli w stronę ich pierwszego rollercoastera, na którym mieli przejechać się trzeci raz, wszystko minęło dość szybko(zjazd oraz droga do wagonika, bo bez kolejki było łatwiej), ale za czwartym razem dość późno, znaczy jeśli ktoś uważa, że 18:30 to późna godzina... Wsiedliśmy na kolejkę czwarty raz, oczywiście nadal podekscytowani tą przygodą i po chwili ruszyliśmy. Cóż uciecha nie trwała długo gdyż kolejka zatrzymała się w jaskini, czyli w ciemnościach.... Zajechało spalenizną, a ja zaczęłam panikować! Mocno wtuliłam się w ramię mojego chłopaka i prosiłam aby to nie działo się na serio. Po chwili zapaliło się światło i pojawili się pracownicy Disneylandu, otworzyli zabezpieczenia i pozwolili nam wychodzić z wagoników by zaraz nas zaprowadzić na górę, do wyjścia. Oczywiście kolejka była metr od ziemi(no dobra... 70 centymetrów!) i miałam atak paniki, ale Horan jak prawdziwy chłopak powiedział, że mnie złapie jeśli skoczę i oczywiście po długim mówieniu "Nienienienieniezacięzkajestemnienienienie" wskoczyłam w jego... Dość umięśnione ramiona... Dostaliśmy bilety na darmowy zjazd z pierwszeństwem(kiedy oczywiście naprawią kolejkę), a potem ruszyliśmy na Disney'owskie frytki! Po zjedzeniu mieliśmy zamiar jeszcze się na czymś przejechać, ale zdziwiliśmy się wychodząc z restauracji, mianowicie... Padał mocy deszcz! Ludzie chowali się pod dachami, wyciągali parasolki i uciekali na parking. Zgadnijcie co geniusze Nat i Niall zrobili? Tak! Biegli na parking, który był 15 minut drogi od restauracji(o czym na początku nie mięliśmy pojęcia, ale policzyłam kiedy dobiegliśmy do bramki z napisem "Parking"). Byliśmy masakrycznie mokrzy! Nie wspominając o tym ile ryb mogłoby zamieszkać w naszych butach! Niall niczym błyskawica wpisał GPS'ie nazwę hotelu i ulicę, na której się znajduję,a potem było z górki, ogrzewanie i moje rozemocjonowane pisanie SMSów do znajomych i Stuu(tak bo Stuart to nie znajomy, to brat jedyny, bliźniak z... Blond włosów?). Do hotelu dotarliśmy po godzinie kiedy(OCZYWIŚCIE) deszcz był słabszy. Horan wyciągnął nasze mniejsze walizki i zaniósł do hotelu, ja zostałam pilnować auta puki chłopak nie wróci, ale trochę mu to zajęło i w między czasie podszedł do mnie (chyba(?)) francuz 
-Witaj śliczna-powtórzył po angielsku widząc, że nie rozumiem co powiedział za pierwszym razem po francusku 
-Heej-uśmiecham się delikatnie
-Co robisz tutaj sama? Przed hotelem?-porusza brwiami
-Czekam na mojego chłopaka, który zanosi nasze walizki do pokoju-warczę widząc, że się nie odczepi
-Oh... Ale on... Cię w tej chwili nie widzi... Może... Masz ochotę na buziaka..?-podchodzi bliżej mnie, a ja czuję jak żołądek podchodzi mi do gardła
-Nie, dzięki nie zdradzę go z byle francuzikiem-syczę i cofam się bardziej w stronę auta
  Chłopak oblizał usta i zaczął zbliżać się w moją stronę, myśląc co zrobić, stałam sparaliżowana, z przestraszoną miną. Nagle ktoś złapał francuza i odciągnął ode mnie, na szczęście był to Niall, a nie kolejny napalony gostek!
-Nat... Wszystko okey?-pyta kiedy francuz odbiega od nas
-Ja... Bałam się strasznie, że coś mi zrobi Niall!-zagryzam wargę i wtulam się w jego zimny, mokry tors
-Ale nie zrobił, bo ja przybyłem, jestem twoim prywatnym Superman'em kochanie-jego usta prawie stykają się z moimi, ale całuje mnie w czoło 
  Urocze, że pamięta o moim marzeniu "Romantycznego pierwszego pocałunku" z nim, bo pierwszy raz (niestety) całowałam się z Jack'iem... Blee on wsadził mi język do nosa! 
Horan chwycił moją dłoń, zamknął auto i ruszył w stronę hotelu. Szliśmy chwilę do przestronnej windy, na samo wspomnienie windy zaczęłam się uśmiechać, ale chyba Niall niezbyt wiedział o co mi chodzi
-Poznaliśmy się w windzie i... Znielubiliśmy się, ale to tylko szczegół-całuję go w policzek, a chłopak od razu się uśmiecha
-Racja, no więc Miller, uważaj, bo znów mogę zatrzymać windę, ale tym razem zrobimy gorszą rzecz niż wyzywanie się-obejmuje mnie od tyłu i kładzie swoją brodę na mojej głowie 
-Głupek-śmieję się
Ale po chwili musimy wysiąść na 36 piętrze! Horan zakrył mi oczy ręką i zaprowadził do pokoju! Widok był piękny, bo z na Wierzę Eiffla, a ja od zawsze chciałam mieć taki widok!
-Jejku... Niall...-zakrywam usta ręką
-Nie podoba Ci się? Ja chciałem żeby był idealny...-zaczyna, ale ja szybkim całusem w policzek mu przerywam(nawet nie wiecie jaką miałam chęć wbić się w jego cudne usta, ale pocałunki z nim na pokaz, a prawdziwe to co innego!)
  Horan od razu rzuca się na nasze wspólne łóżko kiedy ja nadal wpatruję się w widok za oknem, jest już wieczór więc wszystko jest oświetlone, to takie romantyczne!
-Jutro gdzieś Cię zabieram...-uśmiecha się delikatnie i chwyta moją dłoń
-Tylko sprawdź prognozę pogody-chichoczę i wtulam się w nadal mokry tors chłopaka
-Spokojnie, ma być słonecznie-włącza TV-Znajdę Ci angielski kanał i pójdę wziąć prysznic, okay?-klika jakieś trzy cyfry
-Okay-siadam na dywanie tak żeby nie zmoczyć mokrymi ciuchami pościeli
Niall siedział w łazience równe 40 minut, a wyszedł mokry bardziej niż jak tam wszedł! Woda kapała z jego włosów na tors(dywan na klatce piersiowej!), a ręcznik owinięty wokół pasa przypominał szmatę nie ręcznik!
-Twoja kolej na mycie mała-uśmiecha się
-Spoko, tylko wytrzyj się, albo coś, bo ja nie chcę spać pod mokrą kołdrą Horan-wchodzę do przestrzennej łazienki, stylem pasującej do pokoju(tak, kolorem też)
   Strzelam, że stałam pod prysznicem dłużej niż Niall, umyłam włosy, nałożyłam odżywkę, użyłam Waniliowego żelu pod prysznic, waniliowego peelingu i innych damskich dupereli. Wyszłam już ubrana w moją "pidżamkę" 
-Czyżbym widział moją koszulkę?-słyszę Niall'a, ale nie ma go w polu mojego widzenia
-Może, Ty i tak w niej nie chodzisz-rozglądam się, ale nadal nie widzę mojego blondyna
-Owszem, chodzę-chłopak wreszcie wynurza się z garderoby(tu można mieszkać więcej niż jeden dzień, zostaję tutaj na stałe, nie ma bata żebym wyjeżdżała!)
-Nie, nie chodzisz-dopiero w tej chwili mogłam przyjrzeć się jego pidżamie, miał właściwie tylko dresy... I to nisko osadzone! Pfff...
-Chodź-chwyta moją dłoń i jednym ruchem ciągnie nas na łóżko
Oczywiste było, że nie w TYM sensie, po prostu przytulaliśmy się! 
-Lubię Cię przytulać, ale chyba przestanę, ten dywan mnie nie lubi-kładę dłoń na jego "sierści" na klatce piersiowej, a chłopak zaczyna się śmiać
-One Cię lubią, ale to ty im dokuczasz. Są, niech będą, może za 40 lat mi wypadną? I z czego ja będę się cieszyć?-głaszcze mnie po udzie
-Z naszych dzieci-wytykam mu język
-Nie mów chop, zanim nie skoczysz, ja mogę sprawić, że urodzisz takiego małego Niall'a-mruga do mnie starając się powstrzymać od śmiechu
-Więcej Horan'ów, czy ty masz jakieś sumienie?-zagryzam wargę delikatnie chichocząc
-Przyznaj, chciałabyś mieć taką mniejszą wersję mnie-poprawia nadal mokre blond kosmyki
-Tak, ale bez ciebie, taki mały słodziak, ale z moim charakterem-zaczynam marzyć
-Nie... Córeczka będzie czystą Tobą, synek mną, taki podział-chłopak zamyka oczy, a ja czynię to samo
-Jeszcze daleko do dzieci... Branoc Niall-cmokam blondyna w policzek
-Miłych snów Natie- w odpowiedzi dostaję całusa w czoło
Ramiona chłopaka oplatają mnie w tali, więc leżymy na tak zwane łyżeczki...
   Hmmm... Ranek był dziwny, bo dostałam śniadanie do łóżka, a sam Niall Śpioch Horan mi je podał. Muszę zaznaczyć, że obudził mnie o 8:00 co oznacza, że sam musiał wstać koło siódmej! Blondyn siedział obok mnie, ubrany w czarne(nie podarte) spodnie, koszulkę i czarną marynarkę, na nogach miał jak mniemam buty Harry'ego, ale pewności nie mam! Po śniadanku Niall do kogoś zadzwonił i po chwili do apartamentu weszła jakaś kobieta, szczupła i uśmiechnięta. Niall zaczął gadać do niej po francusku, a ta potakiwała entuzjastycznie
-To ja kochanie zostawiam Cię samom z Ashley i wracam za dwie godziny, w łazience masz ode mnie prezent, musisz zdążyć się przebrać zanim przyjdę, pa-całuje mnie w policzek i wychodzi
-Hey, Ashley jestem, dzisiaj będę Cię malować, robić manicure i stylizować włosy-dziewczyna wyciąga w moją stronę dłoń
-Hey... Natie, dziewczyna Niall'a-mówię niepewnie 
-Wiem, mój kuzyn przez telefon gadał o tobie non-stop!-uśmiecha się i otwiera sporych rozmiarów walizkę-Zaczniemy od paznokci-rozkazuje, a ja posłusznie wyciągam dłonie
   Strzelam, że minęła godzina, a ja stałam z cudownymi paznokciami i uroczym makijażem!
-Jeszcze fryzura, ale idź się przebierz, bo potem możesz popsuć włosy-wręcz wpycha mnie do łazienki gdzie znajduję duże, czarne pudełko
Od razu je otwieram, a znajduję tam śliczną czarną kieckę i czarne szpilki. Muszę przyznać, że ten zestaw był cudowny, więc nie mogło być możliwe by wybrał go sam(nie żeby mój chłopak nie miał gustu czy coś...)
  Ashley po moim wyjściu od razu wzięła się za moje włosy. Zakręciła je lokówką, przód włosów spięła z tyłu głowy spinką z kokardką, wyglądałam cudnie!
-Dziękuję Ash, wyglądam cudownie!-mocno przytulam dziewczynę, a ta zaczyna się śmiać
-Cieszę się i polecam na przyszłość, ja idę, Niall będzie za 5 minut, ty oddychaj, pamiętaj i nie denerwuj się!-dziewczyna stanęła przy drzwiach szczerząc się tak samo jak ja
-Okay, spokojnie, pa-patrzę jak dziewczyna znika za drzwiami i od razu czuję jak serce podchodzi mi do gardła
Przez pięć minut latałam po pokoju stresując się tym co Niall ma zamiar zrobić, przecież nie ubrałby mnie tak na jakiś zwykły spacer, co nie? 
  Nie trzeba zgadywać żeby wiedzieć gdzie Horan mnie zabierze, pojechaliśmy czarną limuzyną pod Wieżę Eiffla, wyglądała ona lepiej niż na wszystkich możliwych zdjęciach! Wszystko ładnie, pięknie, ale żeby dostać się na choć jedno piętro wieży, trzeba.... Wejść po dość sporej ilości schodków, co równa się z czerwoną twarzą, potarganymi włosami i zgubionym jednym płucem! Na szczęście ktoś(Niall) wziął mnie na barana i zaniósł mnie na drugie piętro gdzie pojechaliśmy już windą na trzecie piętro! Dobra... Powiedziałam jakby prawdę, bo na pierwsze piętro weszłam sama! Cytat ze schodów
-Niall... Możemy się wrócić, zgubiłam płuco 200 schodków temu...-sapnęłam kolejny raz
  Ale reszta wieczoru była udana! Jedliśmy, gadaliśmy, a kiedy nadszedł wieczór stało się coś... Magicznego! 
   Słońce już dawno schowało się za horyzontem, my siedzieliśmy z szampanem nalanym do kieliszków, ale byliśmy zbyt zajęci rozmową by go wypić, wieża była oświetlona milionem małych światełek. Horan chrząknął i wstał zza stołu, podszedł do mnie, lekko trzęsąc rękoma
-Jaa... Natie kocham to jak się uśmiechasz...-zaczął chwytając moją dłoń, a ja wstałam by choć odrobinę dorównać mu wzrostem-Kocham jak zawsze w skupieniu wytykasz język i marszczysz brwi...-przybliża się do mnie-Kocham to jak sobie dokuczamy mimo chodzenia ze sobą...-jego jedna dłoń zaczyna pieścić mój policzek-Natie... Ja kocham... Ciebie całą... Taka jaka jesteś i wiedz, że nie ważne co się stanie, będę z Tobą zawsze!-mocno wpija się w moje usta
  Ten pocałunek mogę zaliczyć do najlepszych ze wszystkich! Był taki... Inny niż te z chłopakami ze szkoły... Pierwszy pocałunek! Ahhh...
      Następnego dnia pojechaliśmy oczywiście do Hiszpanii, bo to był cel naszej podróży! 
  Cóż w porównaniu z Francją nic się tam nie działo... Może... Horan nauczył mnie pływać? Taaak i nurkować i skakać! I powiem szczerze zaczęło mi się to podobać! Może kiedyś opiszę tą cudowną Hiszpanię, ale nie kiedy za 15 minut jedziemy do studia! Tak, koniec odpoczynku! Trzeba się brać do pracy!                                                                                                oxox Natie
  A tu obiecana mina Horan'a po tym jak się zgodziłam na chodzenie ze sobą..
To takie coś typu "Ło kurwa... Zgodziła się czy ja mam zwidy?"

________________________________________________
Hi! Nie było mnie tu... No troszeczkę... Dzisiaj są oczywiście urodziny jedynego, najwspanialszego, mojego anioła! Niall James Horan kończy 22 lata, kto idzie płakać razem ze mną? Postaram się dzisiaj wieczorem dodać post z "Urodzin Niall'a" czyli jak Natie je zorganizowała i może krótki wpis z jej pamiętnika.. Jak wam idzie szkoła? U mnie... Hm... Ciężko powiedzieć, bo już w drugim tygodniu mieliśmy pytanie! Moja przyjaciółka miała urodziny 11 września więc no... Ona ma więcej szczęścia, bo ma uro dwa dni przed moim ulubieńcem, a ja 5 po Zayn'ie... A propos Zayn'a, kto jest Zquad'em? Jaaa! A wy? Okay i na koniec, kto słyszał o tym, że Horan złamał nogę, no masakra, pechowy gościu... xd
    Lots of Love ♥

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz