13 września, dzień urodzin Niall'a!
Obudziłam się, jak zwykle wtulona w mojego chłopaka, była godzina 6.10, miałam równe cztery godziny
Zrobiłam koczka na czubku głowy i bez makijażu pomaszerowałam do kuchni. Wyciągnęłam potrzebne składniki, miski, blachy, włączyłam piekarnik!
Cóż... Nie jestem zbyt dobra w pieczeniu i ozdabianiu ciast, ale... Starałam się zrobić wszystko zgodnie z przepisem z internetu! Dziwne, że w dzieciństwie wychodziło mi to lepiej... Ciasto wyszło czarne, ale tak miało być! A krem się zsiadł więc nie rozsmarowałam go tak jak chciałam! Wsadziłam świeczki w kolorze flagi Irlandii i stwierdziłam, że to wyrzucę... Nic nie wglądało tak jak chciałam! Kiedy razem z dziewczynami piekłyśmy tort dla Liam'a wyglądał bajecznie, a kiedy ja żeby nie trudzić innych robię coś sama, wygląda to okropnie! Westchnęłam, odwracając się w stronę kosza na śmieci, ale w drzwiach zobaczyłam ledwo komunikującą Soso i równie zaspanego Liam'a. Chłopak przeczesał prawą ręką włosy, a jego tatuaże(przy, których robieniu byłam) sprawiły, że się uśmiechnęłam.
-Hej Wam, co robicie o szóstej rano na nogach?-wyszczerzyłam się, zakrywając nieudany tort
-Nat, jest 9.50, a akurat nasza sypialnia nie jest dźwiękoszczelna i słyszeliśmy ten cholerny mikser!-Liam odsuwa mnie na bok i przygląda się ciastu-Sama je upiekłaś?-pyta
-Tak, ja wiem, że jest brzydkie i pewnie nie dobre, ale się starałam, naprawdę!-zaczynam się tłumaczyć, a para zaczyna się śmiać
-Natie, Niall Cię kocha i będzie cieszył się, że wstałaś o szóstej żeby zrobić dla niego tort, to urocze!-Sophie chwyta łopatkę i delikatnie wygładza boki ciasta-Pewnie gdybym nie poprosiła Was o pomoc, mój tort wyglądałby jak... No właśnie-uśmiecha się do mnie
-Masz dla Niall'a jakąś niespodziankę czy po prostu wręczysz mu tort i prezent?-pyta Liam i siada na prześle przy stole
-Miałam zamiar zagrać w takie mini podchody, ale tort zabrał mi tyle czasu, że nie zdążyłam nic zorganizować!-popadłam w panikę i zaczęłam chodzić po całej kuchni
-To leć, masz jeszcze 15 minut, przebież się, napisz wskazówki na kartkach i porozdzielaj je na nas wszystkich-mówi Soso i bierze łyka soku z pomarańczy
Niczym strzała lecę do swojego pokoju i zaczynam szukać stroju idealnego! No może nie idealnego, bo idealny założę na imprezę, którą planowałam od miesiąca, na niej będzie lepszy tort, muzyka, przyjaciele i znajomi. A teraz to takie małe urodziny w jakby rodzinnym gronie! Szybko rozpuściłam włosy, pomalowałam się delikatnie i chwyciłam kartki z biurka. Zaczęłam pisać wskazówki, jedne dłuższe, inne krótsze, ale aktualnie Niall miał się znaleźć w piwnicy, ale pijany Harry nazywa to miejsce "Pokojem rozluźnienia", ale musicie przyznać, że piwnica brzmi mniej zboczenie niż nazwa Harry'ego! Tam ma być tort(tak ten nie udany...), balony, konfetti i inne badziewia urodzinowe! Wybiegłam z pokoju 5 minut przed pobudką Niall'a i wręczyłam Liam'owi pierwszą kopertę
-Nie mam pojęcia jak ma ją znaleźć, wsadź mu ją do żarcia czy coś, o matko jestem słaba w planowaniu!-zaczęłam panikować(znów)
-Spokojnie, ja coś wymyślę, ale powiedz, która koperta idzie do kogo, bo no wiesz... Musi być trochę organizacji-chłopak lekko mną potrząsa(co słabo skutkuje, ale cóż...)
-Okay, ty masz pierwszą, Soso drugą i siedzi w salonie z pilotem i kopertą w misce z żarciem, Harry trzecią i siedzi w swoim pokoju, z prezentem pierwszym ode mnie, Susan ma czwartą i siedzi w jego garderobie, by przebrać go w coś odpowiedniego na imprezę, Louis ma piątą odpoczywając sobie na tarasie i daje mu drinka i drugi prezent, El jest ostatnia z szóstą kopertą i zabiera od Niall'a prezenty, a w zamian daje mu kopertę, potem Niall schodzi do piwnicy gdzie jesteśmy wszyscy i robimy takie mini urodzinowe Party. Okay kochani ja lecę do piwnicy ozdabiać ją, a wy, bądźcie gotowi, Niall zejdzie za trzy minuty! Aha i kiedy Niall wychodzi z waszego pomieszczenia kierujecie się do piwnicy!-biegnę po schodach do piwnicy i zaczynam wszystko szykować, Soso jak mniemam zsyła mi na dół windą spożywczą tort i mogę brać się do roboty
*Oczami Niall'a*
Obudziłem się koło 10, u swojego boku nie czułem Natie, więc zaniepokojony zszedłem na dół i wpadłem do kuchni Cóż... Moja dziewczyna może trochę poczekać, żołądek nie! Nie zapominajmy, że z gipsem chodzenie miałem utrudnione! Liam siedział przy wsypie kuchennej z duużą kanapką i patrzył na mnie wyszczerzony
-Smacznego Niall!-usłyszałem tylko i pod moim nosem leżał już talerz
Lekko zszokowany zacząłem pochłaniać moją kanapkę kiedy w połowie natknąłem się na kopertę zamiast sera
"Hej Niall! Jeśli znalazłeś tą kopertę to znaczy, że pożarłeś już śniadanie(chyba, że je jeszcze jesz...). Okay schowaj talerz do zmywarki i idź do salonu, możesz kuśtykać moja łamago ♥ Tam reszty dowiesz się na spokojnie, na razie ciesz się godzinami spędzonymi beze mnie!
xoxo Natie "
Kiedy odczytałem list, prawie nie gryząc, zjadłem kanapkę i ruszyłem do salonu, zaintrygował mnie plan Nat. Na kanapie siedziała Soso, trzymała pilot, program telewizyjny i dużą miskę chipsów! Co prawda na stole stało też piwo, ale było podpisane przez Nat "Jeśli to dotkniesz, następnym razem do otwarcia puszki będziesz miał tylko nogi... xxxx Nat!", więc mogłem tylko pomarzyć o tym alkoholu.
-To dla Ciebie Niall, korzystaj do woli!-Sophia podała mi program oraz pilot, a chipsy postawiła na stole i po chwili już jej nie było
~***~
Obejrzałem mecz, jakiś film i dopiero kiedy skończyłem swoje chipsy na dnie spostrzegłem kolejną kopertę Spryciara z mojej Nat...
"No, no... Trochę zajęło Ci znalezienie tej koperty Horan! Ale jeśli już czytasz, to idź do pokoju Hazzy i... On już Ci resztę przekaże, a tak na marginesie, mam nadzieję, że piwo stoi w takiej ilości w jakiej je tam postawiłam Horan...
xoxo Natie "
Uśmiechnąłem się i ruszyłem w stronę schodów, jak już mówiłem z gipsem było to utrudnione, ale dałem radę! Wszedłem do pokoju Hazzy i Susan, gdzie oczywiście siedział tylko Harry, a jego mina mówiła jak długo na mnie czekał
-No nareszcie Niall! To dla Ciebie, od Nat...-szczerzy się i nim mogę zadać mu jakiekolwiek pytanie znika
W dłoniach trzymam pudełko, średniej wielkości, mniej więcej takiej jak moje pudełko dla Nat z Francji. Powoli je otwieram, a moim oczom ukazuje się polaroid, tak.. Jestem sławny, mam mnóstwo kasy, ale nigdy nie miałem okazji kupić sobie polaroida... Nat wie co dobre! Pod czarnym aparatem znajduję kolejną kopertę
"Ah... Panie Horan, jak podoba się panu prezent? Mam nadzieję, że bardzo, bo trochę się za nim nalatałam tak abyś nie widział kochanie... Idź do swojego pokoju, tam czeka Cię... Niespodzianka?
xoxo Natie "
Mając nadzieję, że w moim pokoju siedzi już moja dziewczyna, niczym na skrzydłach ruszyłem w stronę mojej sypialni. Cóż... Ku mojemu zawodowi, siedziała tam Susan z kompletem ułożonym na moim łóżku. Cóż... Dobre i tyle!
-Naj naj Horanku! A to strój dla Ciebie, ubieraj się już, idź do łazienki z tym!-wpycha mnie z zestawem do łazienki, a ja nie mając wyjścia zaczynam się przebierać
Z kieszeni spodni wylatuje kolejna koperta, a ja zaczynam się zastanawiać ile ich jest
"No ubieraj się Niall! Nie ma czasu kotku! Jeśli wyglądasz już jak człowiek idź na taras, opal się może trochę, Hahah ♥
xoxo Natie "
Zaśmiałem się pod nosem i pokuśtykałem w stronę schodów by nimi zejść na taras. Siedział tam Louis, pił piwo i przeglądał IG. Odchrząknąłem i dopiero wtedy odwrócił się w moją stronę
-Niall! 100 lat brachu! To dla Ciebie!-wręcza mi drinka i kolejne pudełko i znów zanim zadam jakiekolwiek pytanie znika
Biorę zamaszystego łyka drinka i otwieram pudełko, w środku był nieśmiertelnik, ale nie taki zwykły, ten miał z przodu dedykację "Kocham Cię Niall...~Natie" ,a z tyłu nasze zdjęcie, uśmiechnąłem się i od razu założyłem nieśmiertelnik na szyję, ale w pudełku było coś jeszcze i nie zgadniecie co! No dobra łatwo zgadnąć... Koperta!
"Ten prezent jest wyjątkowy, bo dla siebie zamówiłam taki sam, znaczy zdjęcie jest to samo, a dedykacji nie ma, bo sama sobie pisać, że się kocham? Ehh... To już prawie ostatnia koperta! Leć szybko do salonu!
xoxo Natie "
Natie dała mi pomysł na prezent dla niej! Napisać dedykację na jej nieśmiertelniku! Ale nie o tym mowa... Ruszyłem w stronę salonu gdzie siedziała El
-Hej Niall! Mój drogi, jako iż zebrałeś wszystkie koperty, znalazłeś prezenty i wiele innych to dla Ciebie, a teraz daj mi te pudełka i najlepiej sobie klapnij-mówi i usadza mnie na kanapie, znów kolejna osoba znika
Siedziałem kilka chwil w bezruchu i trzymałem kopertę w dłoni, ale jednak postanowiłem sprawdzić ostatnią rzecz do wykonania od mojej ukochanej
"Wszystkiego najlepszego Niall! Nigdy(5 miesięcy temu) nie pomyślałabym, że będę twoją prawdziwą dziewczyną, wydawałeś się takim gburem i nie lubiłam Cię, ale jednak się opanowałam! Teraz pewnie siedzisz, jakoś dziwnie się czujesz, bo nie widziałeś mnie od rana, a tęsknisz. Zostały dwa tygodnie i idę na studia, chcę ten czas wykorzystać na jeżdżenie z wami w trasę! Dziewczynki świetnie sobie radzą beze mnie, a ja muszę się nacieszyć moim chłopakiem! I... Oczywiście jego przyjaciółmi, taaak... To była ostatnia(tak jakby) stacja w twojej podróży! Idź jeszcze tylko do piwnicy i będzie koniec twojego wolnego czasu bez Nat. Kocham Cię!
xoxo Natie "
Uśmiechnąłem się i wolnymi ruchami ruszyłem w stronę schodów prowadzących do piwnicy. W środku było ciemno i cicho, za cicho... Kiedy jednak wycelowałem rękom we włącznik światła wyskoczyła na mnie cała banda naszych przyjaciół krzycząc "Niespodzianka!". Cała piwnica była ozdobiona balonami i innymi duperelami, na stoliku stał tort i szampan, dużo słodyczy oraz prezenty od reszty moich przyjaciół. Przed grupę wystąpiła Nathalie, jej włosy opadały na ramiona, które opaliła pod czas wakacji ze mną, jej twarz była roześmiana, a ona sama zmierzała ku mnie w sukience podkreślającej jej talię(a talię ma nieziemską!)
-Wszystkiego najlepszego... Kochanie-delikatnie mnie całuje, a moje ramiona oplatają jej biodra
-Dziękuję, Jezu jak ja Cię kocham!-obracam ją wokół własnej osi, a właściwie próbuję, bo złamana noga spoczywająca w gipsie utrudnia mi wszystko i upadamy na ziemię z piskiem oraz śmiechem
-Głupek...-Nat wywraca oczami i znów mnie całuje
-Ale twój głupek kotku-mruczę jej do ucha i staram się podnieść
Po około 5 minutach wreszcie się podnosimy i od razu jestem zaatakowany przez naszą paczkę z życzeniami i prezentami.
~***~
Zjedliśmy tort wykonany przez moją zdolną dziewczynę, wypiliśmy szampana, potańczyliśmy, a teraz ja i Nat jesteśmy tylko we dwoje w mojej sypialni i... Przytulamy się! Kiedy Natie nie patrzyła podwędziłem jej nieśmiertelnik żeby napisać jej dedykację, a ona teraz bawi się moim nieśmiertelnikiem i wspomina jak ciężko było jej to zamówić punkt na moje urodziny, bo gościu robiący te dedykacje miał pełny grafik.
-Kocham Cię-mówię i przyciągam ją do siebie
-Ja Ciebie mocniej-uśmiecha się, a jej palce wędrują do moich włosów
Przez dłuższą chwilę się całujemy, ale przerywa nam mój telefon
-Szlag by was trafił-szepczę i odbieram telefon
*Oczami Natie*
Wydaje mi się, że Niall jest zadowolony z mojej niespodzianki... Mój mało udany tort też mu chyba smakował... Bycie z nim w związku jest dziwne... Miałam jednego chłopaka przed nim! Ale może powrócę do tego co działo się PO imprezce. Kiedy odpoczywaliśmy telefon blondyna zaczął dzwonić, a zniesmaczony tym chłopak odebrał
Podczas rozmowy brzmiał jak zawiedziony, a kiedy skończył, podszedł do szafy i wyciągnął walizkę
-Co się... Stało?-stanęłam za nim i owinęłam swoje ręce okół jego torsu
-To Shawn, powiedział, że od jutra znów ruszamy w trasę-blondyn wzdycha, nadal się pakując
-A więc ja jadę z wami!-sięgam po swoją walizkę z uśmiechem
-Skarbie... Zdajesz sobie sprawę z tego, że za dwa tygodnie musisz wrócić do Londynu?-chłopak na chwile zaprzestaje się pakować i chwyta moje dłonie
-No tak, ale kupie sobie bilety na samolot i wrócę, spokojnie Horan-uśmiecham się delikatnie
-Przecież ja bez ciebie sobie nie poradzę...-szepcze jakby bardziej do siebie-Kocham Cię, wiesz o tym Natie?-wpija się w moje usta
-Wiem Niall, ja też Cię kocham-wtulam się w tors mojego wybranka
Czy pomyślałabym kilka miesięcy temu, że z moich ust wyleci słowo "Kocham Cię" w kierunku Niall'a? To dziwne, ale jednak, miłość nie wybiera!
___________________________________________________________________
A więc.... *kaszle* Przepraszam... Miesiąc minął, a ja nic nie dodałam. W prawdzie rozdział z urodzinami Horan'a, był gotowy, ale laptop, a właściwie ładowarka mi się popsuła, musiałam czekać aż ktoś mi ją naprawi i używałam tableta, który nie posiada Bloggera, pfff ściągnąć łatwo, trudniej przypomnieć sobie hasło do konta... Pzt od tygodnia jestem w domu, gdzie kilka dni spędziłam w szpitalu(wycinali mi migdałki). Końcówka rozdziału mdła i wgl, bo mój kochany chłopak przybył i moja wersja miłosna się aktywowała, fuu xd Wow tyle wyświetleń poprzedniego rozdziału, ani jednego komentarza, ale racja, trzeba pisać co się czuje i nie czekać na pochwały.
Lots of Love zakochana Vicol ♥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz