czwartek, 31 grudnia 2015

1.16 "[...] Jesteś idealna..."

 *13 grudnia 2015*
Z internetowego pamiętnika Nathalie Miller:
Dzisiaj mamy niedzielę, 13 grudnia i dzisiaj zaczyna się wielka 18 miesięczna przerwa One Direction... Dwa dni temu chłopcy byli na wywiadzie u Alan'a Carr'a, ten facet jest zajebisty!
Chłopcy u Alan'a
Ja i Susan pojechałyśmy z nimi oczywiście! Ominęły nas tylko i tak krótko trwające zajęcia! Nie wiem czy już to tutaj pisałam, ale kocham Niall'a w zerówkach! To chyba normalne, że lecę na swojego chłopaka, prawda? No właśnie! Ale kontynuując, siedzę sobie właśnie na telefonie i wklikuje swoje złote myśli do telefonu, jeśli mi się uda to wstawię nawet zdjęcie chłopaków z tego wywiadu, ale to na końcu kiedy będę już w 100% zadowolona z tego wpisu dla potomności! Właśnie teraz siedzimy w aucie, które jedzie prosto do miejsca gdzie powstało 1D, tam chłopcy zakończą życie jako "Pięcioosobowy boysband" i zrobią przerwę by jak królowie sceny za 18 miesięcy wrócić do występów! Niall ma zamiar założyć garniak, więc będę miała zapełnioną pamięć od zdjęć, które będę robiła mu ukradkiem! Ale kontynuując, bo trochę mnie tutaj nie było! Susan 26 listopada obchodziła swoje 20 urodzinki! Ja(jako najlepsza przyjaciółka tej oto osóbki) i Harry zajęliśmy
Oto mój ulubieniec...
Connor Calum Brown!♥
się organizacją, żarciem, no po prostu wszystkim i Susan była szczęśliwa jak jeszcze nigdy! I na tej imprezie spotkałam jej młodszego brata-Connor'a(zdjęcie chyba będzie, bo zarąbał mi telefon i robił sobie Selfie w drodze z lotniska do naszego domu! Ale idźmy dalej, hmmm, w gruncie rzeczy nic wielkiego dalej się nie działo, jakieś wywiady, gale, norma przed przerwą! A więc może jeszcze potem coś napiszę, jak oczywiście coś będzie się dziać, a teraz dodam zdjęcia i mogę zająć się Niall'em, który właśnie się obudził(od ponad dwóch godzin opierał się o mnie i chrapał do mojego ucha!)

          Natie jest teraz Offline
 Mój chłopak z cichym mruknięciem rozciągnął kości i spojrzał na mnie
-Nie spałaś?-zapytał od razu
-Nie, nie byłam zmęczona skarbie...-wzdycham, chowając telefon do kieszeni bluzy
  Chłopak w odpowiedzi pokiwał głową i przyciągnął mnie bliżej siebie. Tak naprawdę wszyscy w aucie słodko spali, tylko ja, Niall i kierowca byliśmy na nogach. Nie umiałam zasnąć chociaż bardzo mi się chciało, stresowałam się tym jak to wszystko wypadnie i do tego niedługo święta, martwiłam się brakiem prezentu dla mojego chłopaka, rodziny i znajomych... Nagle kierowca skręcił w stronę jednego z przydrożnych McDonald's i spojrzał na nas w tylnym lusterku
-Mała przerwa na jedzenie, bo do celu dojedziemy dopiero za trzy godziny, a pan Horan na pewno jest głodny-mówi i wysiada z auta
-Ja mogę się najeść Tobą, a nie jakimś śmieciowym żarciem-blondyn odpina nasze pasy i sadza mnie na swoich kolanach, jego usta atakują moje, ale nie mam problemów z oddaniem pocałunku
I muszę zauważyć, że tak jest zawsze, zawsze kiedy zaczynamy się całować ktoś pojawia się obok nas tak naprawdę znikąd i czar pryska! Tak samo było właśnie w tamtym momencie kiedy ni stąd ni zowąd Susan zaczęła swoją słynną formułkę p.t "Awwwww To moje dzieci! Są tacy słodcy! Harry masz dla nich gumki? To dobrze! Awww! Jeszcze tydzień i usłyszę, że będę ciocią! Uroczy moi!" i ona ma tak zawsze kiedy się całujemy! Ale ja nie jestem jej dłużna i zawsze kiedy Harry stara się choćby za rękę ją złapać ja zaczynam się "jarać" i jest rewanż w psuciu atmosfery! A więc jak mówiłam, nawet nie wiem jak i kiedy się ona obudziła, usłyszeliśmy formułkę mojej przyjaciółki, a tą swoją gadką obudziła resztę samochodu, czyli Liam'a, Lou i Hazze
-Ehm... Kierowca zarządził postój w Macu-mówię kiedy wreszcie moja przyjaciółka się wyłącza
-No to na co my jeszcze czekamy?-już ma chwytać za klamkę kiedy Niall jej przerywa
-Może na to aż się dowiemy czy jest mało ludzi?-szatynka siada na swoim miejscu i wpatruje się w szybę
  Po chwili przychodzi kierowca z dobrymi informacjami o tym, że w lokalu jest kilka osób i że możemy ruszać na wyżerkę
  Zamówiłam sobie tylko duże frytki tak samo jak Susan i Louis, Liam wziął hamburgera i shake, Harry kawę i małe frytki, a oczywiście mój chłopak kupił sobie żarcia jak na trzy miesiące i gdyby chociaż chciał się podzielić, ale nie, on sam wszystko pożarł! I jeszcze machał mi tym przed nosem jak wsiadaliśmy do auta!
-Jestem twoją dziewczyną, powinieneś się podzielić-strzelam tak zwanego focha i spoglądam w okno
-Oj no weź Natie! Przecież ty też sobie zamawiałaś i mogłaś wziąć tyle co ja!-delikatnie odwraca moją głowę w swoją stronę i całuje krótko w usta-Proszę nie złość się już... Nie lubię kiedy jesteś na mnie zła...-delikatnie dotyka mojego policzka
-Nadal uważam, że byłeś chamski, ale Cię kocham i Ci wybaczam-uśmiecham się w jego stronę, a po chwili reszta pasażerów jak na zawołanie robi "Awwwwww"
-Oj no weźcie!-na moje policzki wpływa różowy, a mój chłopak uśmiecha się pod nosem
 Po chwili kierowca siada za kółkiem i jedziemy w dalszą drogę.
                                                                             ~***~
-Wisi mi to Harry! Nie założysz tej czerwonej ohydy!-Susan wyrwała swojemu chłopakowi czerwony, dziwny garniak i ruszyła w kierunku okna
-Założę! Susan Mary Brown! Oddawaj moje ubrania do cholery!-Pragnę zauważyć, że oni tak od dobrej godziny robią... Spojrzałam na Niall'a, który starał się zawiązać krawat
-Daj, pomogę Ci-przybliżam się do niego i zaczynam wiązać, chłopak wlepia we mnie swoje niebieskie tęczówki i uśmiecha się delikatnie
-Dziękuję, a teraz idź się przebrać, bo ja mam wielką ochotę pomóc Ci zapiąć sukienkę-całuje mnie w kącik ust i delikatnie podaje zestaw
  W odpowiedzi kręcę rozbawiona głową i ruszam do łazienki
-Naaaaaaat! Nie możesz mnie z nim zostawić, możesz mu przemówić do rozsądku?-szatynka poprawia idealnie wyprostowane włosy i patrzy wymownie na Harry'ego
-To będzie niedługo krzyk mody!-chłopak z lokami zaczyna bronić swojego ubioru
-Noo... Krzyczy to już teraz-dziewczyna w odpowiedzi prycha i znów bierze ciuchy Styles'a
-No błaaaaagam!-chłopak zrobił oczy rodem kota ze Shreka, a szatynka uśmiechnęła się pod nosem
-Harry Edward Styles... Okay.. Niech stracę, możesz w tym iść-dziewczyna przewraca oczami i rusza za mną do łazienki-Czemu twój chłopak ubiera się normalnie, a mój musi kombinować?
Sukienka Susan
-Mój po prostu wie, że uwielbiam go w garniaku!-uśmiecham się i chwytam lokówkę
-Ugh... Ale widzisz, ja muszę teraz założyć jakąś czerwoną kieckę!-
otwiera walizkę, którą tutaj wstawiła jak tylko przyjechaliśmy
Sukienka Natie
  I przez kolejne 35 minut szukała idealnego zestawu, były trzy sukienki, a tylko jedna miała buty, tak to właśnie Susan! Kiedy wreszcie udało jej się wybrać stylizację, przyszedł czas na mnie. Mój chłopak oczywiście już wcześniej wybrał mi ciuchy, ale Susan musiała je zmodernizować i oczywiście wyrzuciła moją torebkę i dała jakieś dziwne buty na koturnie, więc ona była ta seksowna, a ja ta ubrana na czarno...  Eh.. Taki żywot przyjaciółek, jedna to ta ładna, a druga to zawsze ja... Szatynka poprawiła jeszcze swoje proste włosy i chwyciła za swoją kosmetyczkę, patrzyłam na siebie w lustrze i czułam dziwnie negatywne myśli na mój temat. Moje loki opadały na ramiona, a zielone oczy przyciemnione były przez cień i tusz do rzęs, usta pokryte bordową szminką, a na paznokciach lśnił czarny lakier, jednak nie widziałam w sobie nic ładnego...
-[...]No i w końcu zostawiłam podkreślone te brwi, ale nie jestem pewna-dziewczyna wyrwała mnie z moim ponurych myśli-Nat? Co się stało? Słuchałaś ty mnie w ogóle?-szatynka uniosła jedną brew zaniepokojona
-Ja... Emm... Zamyśliłam się troszkę, wybacz Su-uśmiecham się sztucznie delikatnie i poprawiam loczki
-Ey! Nie jestem głupia, Natie widzę, że coś się dzieje! Czy między Tobą, a Niall'em wszystko dobrze? Bo jeśli nie to...
-Jest dobrze, po prostu...-szybko jej przerywam, a po chwili robię pauzę wzdychając-Popatrz tylko na mnie! Moja twarz i te ręce jak u słonia, duże stopy, te włosy są takie brzydkie, a nogi mam grubsze od mojego własnego chłopaka, no właśnie, czemu on w ogóle ze mną jest? Czy gdyby ten pieprzony Modest nam nie kazał się spotykać, to czy spojrzałby na mnie?-zagryzam wargę starając się nie płakać Co jak co, ale Susan nad moim makijażem nieźle się napracowała, więc nie mam zamiaru tego psuć!
-Jejku Nat... Jesteś śliczna, uwierz mi... Twarz masz idealną, taka delikatna, ręce proporcjonalne, ja mam rozmiar 41, więc nie masz takich dużych stóp jak ja, ey każda laska tak uważa, ale muszę przyznać, że ty powinnaś być wyjątkiem bo twoje włosy są śliczne, a w ogóle ty wiesz, że mój chłopak nosi spodnie rozmiaru 26? Kiedy ja noszę o rozmiar większe, więc nogi Niall'a w porównaniu z twoimi to pikuś, a jeśli już jesteśmy przy Niall'u, on Cię kocha bez względu na wygląd, pewnie gdyby nie Modest to patrząc na Ciebie na ulicy, zakochałby się i szukałby Cię wszędzie, to tylko przypadek, że tak się poznaliście... Nie płacz Natie..-szatynka mocno mnie przytula i trzyma puki po moich policzkach nie przestaną płynąć łzy
-Dziękuję Ci Susan, jesteś moim aniołem-uśmiecham się, a dziewczyna znów mnie przytula
-Ty też jesteś moim, pamiętasz sytuację kiedy kilka dni przed moimi urodzinami miałam depresję, ty przy mnie byłaś i to jedyna, nikt o tym nie wiedział... Nawet Harry, więc obie jesteśmy swoimi aniołami Natie
  Jeszcze chwilę płaczemy sobie razem ze wzruszenia i zaczynamy od zmycia makijażu i nałożenia go od nowa. Kiedy nasze twarze nie przypominają tego co kilka minut wcześniej wychodzimy z łazienki, Niall już jest ubrany w garniak, Li jeszcze dopina koszulę, Lou biega za marynarką i oczywiście Harry, Harry jest już ubrany, siedzi obok Horan'a na kanapie ustawionej centralnie przed drzwiami od łazienki i uśmiecha się w naszą stronę tak samo jak mój chłopak Muszę przyznać, że myślałam iż Harry w tym wdzianku będzie wyglądał okropnie, ale prezentuje się całkiem całkiem, a Niall... O nim to już nie wspomnę, Bóg seksu... 
-Coś długo nie wychodziłyście... Coś się stało?-Niall przybrał podejrzany ton głosu i od razu wstał z kanapy
-Co..? Nie, my tylko sobie gadałyśmy, jak przyjaciółka z przyjaciółką!-mówię szybko i podchodzę do łóżka gdzie leży mała torebeczka Susan mi jej nie pozwoliła wziąć, ale gdzie niby wsadzę telefon, pomadkę i portfel?
-Hmm.. Gadałyście, a o czym jeśli można wiedzieć?-Harry przewierca wzrokiem Susan, a ta szybko do mnie podchodzi
-A czy to wasza sprawa?-dziewczyna siada na łóżku i patrzy na Styles'a wyczekująco
-Zależy...-chłopak mojej przyjaciółki bierze ją za rękę i wyciąga z pokoju, a mój delikatnie sugeruje swoim przyjaciołom żeby wyszli z naszego pokoju
  Blondyn podchodzi do mnie powoli i delikatnie chwyta moje obie dłonie, jego oczy wydają się być zatroskane...
-Czy jest coś o czym chcesz mi powiedzieć?-pyta
-Ja... Ugh.. Nie mam pojęcia o czym mówisz-zagryzam od wewnątrz policzki
-A może o tym, że moja dziewczyna, którą tak bardzo kocham ma kompleksy i nawet nie chce mi o nich powiedzieć-w oczach blondyna delikatnie połyskują łzy-Nathalie, kocham Cię, czemu w to nie wierzysz?-patrzy w dół jakby na swoje buty i czeka na moją odpowiedź
-To nie tak, że ja w to nie wierzę, po prostu... Nie rozumiem jak mogłeś się we mnie zakochać, ja jestem brzydką prostaczką, a ty... Mega seksownym, sławnym chłopakiem, który może mieć dziewczyn na pęczki, a wybiera mnie...-teraz to w moich oczach lśnią łzy, a moja ręka delikatnie podnosi podbródek chłopaka na wysokość mojej twarzy
-Ja nie chcę innych dziewczyn, one nie są prawdziwe, są sztuczne, całe ich ciało to silikon, a twarz to żywy stój operacyjny, Ty jesteś taka idealna, bez makijażu czy z nim, zawsze będziesz sprawiała, że kiedy na ciebie spojrzę stracę na chwilę oddech, a potem powiem sobie "Stary, jesteś mega szczęściarzem!", twoje usta są wręcz dopasowane idealnie do moich, od oczu nigdy nie potrafiłem się oderwać, masz krągłości jak modelka, twoje włosy uwielbiam szczególnie rano, kiedy są rozwiane po całej poduszce, albo leżą na twojej twarzy i mogę godzinami się nimi bawić, charakterek masz zajebisty, jesteś wielkoduszna, ale czasem chamska i to w tobie kocham, właściwie to wszystko w tobie kocham...-mówi po czym mocno wpija się w moje usta To chyba pierwszy od dawna pocałunek, którego nikt nam mnie przerwał..!
-Kocham Cię Niall..-mówię w jego usta
-Ja Ciebie bardziej... Nie chcę żebyś miała jeszcze jakiekolwiek kompleksy... Jesteś idealna...-jego usta znów stykają się z moimi
-To nie takie proste... Ciężko mi jest się przekonać, że jestem ładna, znaczy są takie dni kiedy widzę się w lustrze i cieszę się, że tak wyglądam, ale po chwili znów patrzę w lustro i widzę potwora... To męczące i dołujące...-wzdycham, a mój chłopak siada na łóżku i ciągnie mnie w swoją stronę
-Pogadamy o tym jak wrócimy do hotelu wieczorem, a teraz chodźmy już i tak jesteśmy trochę spóźnieni...-blondyn całuje mnie w kark, po czym wstaje i kieruje się w stronę drzwi, chwytam tylko torebkę z moimi najpotrzebniejszymi rzeczami i idę za nim
   Niall zamyka drzwi na kartę i ruszamy w stronę windy, na dole reszta już na nas czeka, Susan wtulona w bok czerwonego Harry'ego i Lilo rozmawiający ze swoimi dziewczynami przez telefon
                                                                 ~***~
   Chłopcy weszli na scenę, fanki zaczęły krzyczeć, a ja i Susan spojrzałyśmy po sobie. Wszyscy zaczęli klaskać w rytm, tak ja zaczynało się "History", One Direction zbliżyło się do swoich mikrofonów i Harry zaczął śpiewać
-Ja pierdziele... Ideał kurwa...-szatynka zaczęła bluźnić, a ja zaczęłam się śmiać
Mój chłopak podrygiwał pod czas wersu Hazzy, a kiedy nadszedł jego czas i spojrzał na mnie zaczęłam robić głupie miny i blondyn szczerzył się jak głupi. Chłopak zaczął śpiewać, a moje serce jakby na chwilę się zatrzymało... Uśmiechał się w moją stronę, a ja odpowiadałam tym samym, ale w tamtym momencie dotarło do mnie jak wielką szczęściarą jestem, że mam Niall'a jako chłopaka... Kiedy zaczął się refren w tle pokazywały się zdjęcia chłopaków, te z samych początków jak i z teraźniejszości, może nie znałam ani nie słuchałam ich wcześniej, ale zakręciła mi się w oku łezka, fanki śpiewały ze swoimi idolami i pochlipywały raz po raz ze wzruszenia i smutku. Nim się obejrzałam piosenka dobiegła końca, a mój blondyn już chciał do mnie zejść, ale nieoczekiwanie cała czwórka zamknęła się w braterskim uścisku, potem jeszcze chłopcy dziękowali i zeszli ze sceny. Od razu pobiegłyśmy za kulisy i rzuciłyśmy się na chłopaków, nie mam pojęcia czemu, ale ryczałam im wszystkim w koszulki dobre 10 minut, ale to nie mój makijaż zostawił ślady tylko ten Susan!
-Jejku, to było takie...-powiedziałam wycierając ostatnie łzy
-Dołujące...-dokończyła Su-A co jeśli wy do cholery nie wrócicie? Wtedy my jako wasze dziewczyny też nie będziemy się przyjaźnić, bo rzadko będziemy się widywać, ja tego nie chcę, Nat, Soso czy El też nie!-szatynka wtuliła się w Harry'ego i wybuchła płaczem
-Błagam Su nie dołuj mnie-po moich policzkach również spłynęły łzy, a mój chłopak przyciągnął do siebie i nie puszczał
-Obiecujemy wam, że wrócimy, nie umielibyśmy bez tego żyć...-Liam otworzył ramiona, a my pierwsze się tam wepchnęłyśmy
                                                                               ~***~
-Boże padam na ryj!-sapnęłam dosłownie upadając twarzą na materac
-To nie ty śpiewałaś przypominam, zaraz stracę głos...-blondyn odkasłuje i dostaje takiej uroczej chrypki
-Awww.. Wiesz tak sobie analizowałam, że kiedyś byłeś taakim uroczym blondaskiem-uśmiecham się w kołdrę i czuję jak materac się ugina
-Ja uroczy byłem? W jakim miejscu? Od samego początku jestem macho nie z tej ziemi-blondyn odwraca mnie twarzą do siebie i całuje mnie krótko w usta
-Miałeś takie ząbki krzywe i te odrosty, taki młody Niall to dopiero coś-zaczynam chichotać
-Co za kobieta...-kręci głową z niedowierzaniem-A teraz jaki jestem w takim razie?
-Hm... Seksowny, gorący, w chuj zajebiście przystojny i umięśniony-uśmiecham się z rozmarzeniem
-Chciałbym zobaczyć twoje zdjęcia jak miałaś 17 lat
-Nic się nie zmieniło, Stu się bardo zmienił, ja nadal wyglądam tak samo, Nadie wygląda tak samo, Susan pewnie też, to logiczne, że się niezbyt zmieniłyśmy-podnoszę się i wyciągam z walizki krótkie spodenki, a z torby blondyna jakąś koszulkę z napisem "CRAZY MAFO"
-Błagam tylko nie ta koszulka, to wspomnienie-chłopak zabiera mi T-shirt i podaje zwykły czarny
-Jakie wspomnienie?-dopytuję po drodze do łazienki
-Dłuuuga historia, idź się myć Natie
-Okay okay już idę-wchodzę do łazienki i od razu nalewam do wanny różanego płynu do kąpieli
                                                                            ~***~
-Czemu mi nie pozwoliłeś w niej spać, a sam ją masz?-pytam kiedy blondyn wychodzi z łazienki ubrany w zakazany T-shirt
-Bo ja mogę, Ty nie-uśmiecha się zadziornie i rzuca na łóżko
 W odpowiedzi tylko wywracam oczami i kładę się obok blondyna
-Branoc my cute irish boy...-mówię w szyję blondyna
-Branoc my sexy irish girl...-całuje mnie w czubek głowy i gasi światło
______________________________________________________________________
Hi Hi Hello! Ostatni dzień 2015 rokuuuu! Na całe szczęście ten pechowy rok już się kończy! Jeju muszę zdążyć jeszcze w tym roku napisać rozdział ze świętami i sylwestrowy, jestem megaśnie opóźniona... 

niedziela, 13 grudnia 2015

1.15 "Nie jestem materialistką tak jak twoja prywatna suka"

*13 listopada, 10 p.m*
   Do torebki chowam kolejne najpotrzebniejsze rzeczy i spoglądam na niewyspanego Niall'a.
"Nowy członek rodziny w naszym domu! Dziękuję
Niall i ogółem wszyscy za taki cudny prezent!"
-Natie na swoim instagramie
Od 5 a.m jest na nogach, bo oczywiście ja zestresowana premierą ich płyty i tym, że dzisiaj jedziemy na ślub ojca kręciłam się z boku na bok i mój chłopak nie mógł spać, a poza tym Mike(mój kochany samojed) szczekał, że musi wyjść na dwór, ale spokojnie, nie wykazałam się egoizmem i również wstałam... Blondyn powiedział, że zrobi nam śniadanie, a ja poszłam założyć dresy, żeby móc pobiegać z Mike'm. Kiedy wróciłam na stole w kuchni już stały tosty(wydaje mi się, że on tylko to umie zrobić...), a mój chłopak siedział przy nich już ubrany, ale na nosie miał okulary, zerówki, które kupiłam mu kiedyś w wakacje. Ale nie o tym mowa!
  Za 20 minut mamy samolot do Dublina, a potem jedziemy taksówką do Mullingar, co razem zajmie nam 2h 40 minut, ale to i tak dobry czas! Ubrana w jakieś dresy, koszulkę Niall'a i converse zbiegłam po schodach, na dole spała cała nasza gromadka, wszyscy zmartwieni tym w jakim stanie wrócę do domu, kiedy na urodziny dciostałam od ojca ten głupi łańcuszek ryczałam jak pojebana, nawet nie wiem czemu... Przecież... Ja nigdy za nim nie tęskniłam... Mike stał u mojego boku jak prawdziwy obrońca i machał wesoło ogonem kiedy Susan umoralniała go jak ma się zachowywać w Irlandii. Niall zaniósł wszystkie torby do taksówki i pociągnął nas(Mnie i Mike'a) do środka. Może zewnętrznie wyglądałam na opanowaną, ale wewnętrznie trzęsłam się na samom myśl spotkania tego chuja po tych kilku latach. Niby mam 20 lat, ale nadal boję się wszystkiego jakbym miała 10 lat... Dobrze, że moi chłopcy tu są... Moje myślenie przerwał SMS, od Nadie, że ona i Stu już są na lotnisku. Po 5 minutach już byliśmy na miejscu i kierowaliśmy się w stronę odprawy. Były małe komplikacje co do Mike'a, ale ostatecznie siedział spokojnie na moich kolanach cały lot. Stuart bluzgał na ojca ile wlezie, aż jakaś babka przed nami zwróciła mu uwagę, że nie powinien używać aż tak niecenzuralnych słów w miejscu gdzie są dzieci. Po godzinie i około 15 minutach byliśmy na lotnisku w Dublinie. Ostatnio byłam tutaj prawie rok temu, na święta... Kiedy całą czwórką i z psem wsiedliśmy do taksówki, Stuart po raz pierwszy powiedział coś co byłoby oczywiste dla mnie, ale nie dla niego
-Denerwuję się...
-Stuart, spotkamy go jutro, a poza tym pewnie albo babcia, albo dziadek mu wygarną i będzie po wszystkim!-mocno przytulam się do blondyna
-Ale... On uważa mnie za nieudacznika...
-A mnie za materialną sukę, która jak myśli, poleciała na hajs Niall'a Horan'a-spoglądam na mojego chłopaka
-On jest żałosny-mój brat syczy i przytula się do Nadie
  Niall siedzący z przodu wyjął telefon i wystukał kilka "x" na klawiaturze po czym wysłał pod bardzo dobrze znany mi numer
Od: Nini♥
   "XXXXXXXXX Udawaj, że to przytulas, a jak wyjdziemy z tego auta to przytulę Cię na serio xxx" Uśmiechnęłam się do telefonu i odpowiedziałam mu również "x" i wtuliłam się w Mike'a
Po 1h 25 minutach stoimy pod moim starym domem, bo jeśli tamten cwel myślał, że wszyscy zatrzymamy się w jego mroźnej willi to był w wielkim błędzie! Chłopcy wyciągają nasze walizki, a ja i Nadie kierujemy się w stronę furtki. Na domofonie są trzy guziki

  1. Angelika Miller
  2. Emily i Tom Miller
  3. Stella i Connor Manners 
Wciskam pierwszy, a po chwili odzywa się głos mojej mamy
-Słucham?
-Mamusiu... Tutaj Nathalie...-pocieram zmęczona oczy kurczowo trzymając smycz Mike'a
-Natie, już Ci otwieram kochanie!-mówi, a po chwili słyszymy charakterystyczny syk otwieranej furtki
   Kiedy wszyscy przechodzimy już na podwórko Niall mocno mnie przytula
-Kocham Cię skarbie, a jutro pokażemy twojemu ojcu, że tak jest i nie potrzebujemy do tego pieniędzy-po chwili jego usta lądują na moich, a cały cholerny stres z przed kilku chwil mija
  W drzwiach mojego starego domu stoją obie bacie i obaj dziadkowie oraz mama, kobieta, którą widziałam prawie rok temu w święta...
-Dzieciaki!-krzyczy babcia Stella i zaczyna nas ściskać-Witaj Nadie-kobieta ściska również moją przyjaciółkę i patrzy pytająco na Niall'a
Delikatnie odkasłuję i chwytam chłopaka za dłoń
-Rodzinko, to jest Niall... Mój chłopak-przyciągam go bezpośrednio przed nasze małe jury-Niall to są dziadkowie od strony ojca, babcia Emily i dziadek Tom, to dziadkowie od mamy, babcia Stella i dziadek Connor, a to oczywiście moja mamusia-chłopak uśmiecha się i podaje każdemu z osobna rękę(pomijając, że składa elegancki pocałunek na wierzchach dłoni żeńskiej części jury)
-Miło mi młodzieńcze. Mam nadzieję, że Ty będziesz lepszy dla naszej wnusi niż tamten idiota-babcia Manners posyła uspokajający uśmiech w jego stronę, ale po chwili prycha na samą myśl o Jack'u
-Oczywiście, bardzo ją kocham, nie mógłbym jej zranić-blondyn staje za mną i kładzie swoją głowę na moim ramieniu
-To dobrze. No dobra dzieciaki, chodźcie do domu, bo zmarzniecie! Emi zrób kawusi, a ja porozstawiam talerzyki
-Ależ babciu... To nie potrzebne, my pójdziemy chyba już spać-mój brat staje w przejściu do kuchni
-Nie bądź głupi Stu, musimy się z wami nagadać! Przecież jutro na tym sztywniackim ślubie mojego synalka nie będzie się dało pogadać w spokoju!-babcia Miller mrozi mojego bliźniaka wzrokiem i ten ją przepuszcza
-Ja... Chyba pójdę zaprowadzić Mike'a do pokoju...-biorę malca na ręce i kieruję się w stronę schodów, a nim Niall może zobowiązać się by pójść ze mną obie babcie biorą go na głębsze przesłuchania
   Wchodząc po schodach mijałam stare fotografie z czasów kiedy to ze Stu mięliśmy po naście lat... Było nasze zdjęcie z mamą, z babciami i dziadkami, a na samym środku jedyne zdjęcie jakiego nie dali mi spalić... Rodzinna fotka z naszych 11-stych urodzin... Na środku ja i Stuart, a z boku nasi rodzice, uśmiechnięci jak jeszcze nigdy! Pamiętam jakby to było wczoraj...
     Po całym domu roznosi się zapach czekolady i wanilii, a po każdym pomieszczeniu porozrzucane jest konfetti, balony i inne. Na środku salonu wisi wielkie "Happy B-Day Natie and Stuu!♥", a ja szczęśliwie podskakuję pod tym napisem. Stuart rozkłada talerze na stole, tata stara się ogarnąć gdzie są świeczki, mama kończy dekorować tort, a ja kręcę się jak szalona... Jednak po chwili przewracam się i popycham Stu tak, że chłopak upuszcza talerze, potem można usłyszeć krzyki mojego brata i wiele gorzkich słów, o których on zapewne już dawno zapomniał... Po moich policzkach spływają łzy i już mam zamiar biec to swojego pokoju i słuchać muzyki tak aby nikt nie mógł ściągnąć mnie na dół, ale ostatecznie wpadam na tatę, zaczynam go przepraszać i płakać jeszcze bardziej, ale on tylko się uśmiecha i mocno mnie przytula... To był przedostatni przeytulas mnie i ojca... Potem Stuart mnie przeprasza i już jest wszystko Ok, a ja bawię się jak wcześniej! Wszyscy goście śpiewają nam "100 lat!" i stawiają prezenty na oddzielnym stoliku, a my jak co roku trzymamy razem nóż i kroimy tort. Jakoś w połowie imprezy podchodzi dziadek Manners i robi nam zdjęcie, to samo, które wisi na ścianie. Miałam swoją pierwszą czarną sukienkę, a Stuart miał wymarzone converse do koszuli i spodni od garniaka. Mama ma ładne, brązowe loki, a tata jeszcze czarne włosy, mają też szczere uśmiechy...

Nim mogę się obejrzeć zaczynam płakać i biegnę na najwyższe piętro w tym domu... Strych, na którym w młodszych latach zrobiłam sobie kryjówkę przed problemami i ludźmi. Z sypialni przynoszę moją kołdrę i dużo poduszek, a z torby wyciągam laptopa. Siadam na podłodze, głaszczę mojego psiaka i przez dłuższą chwilę patrzę w dal... Wystarczyło zamienić kołdrę w High School Musical na zwykłą, przynieść poduszki, sprowadzić żarcie ze skrytek z pokoju Stu i to miejsce dopasowuje się do mojego wieku... Postanawiam jednak zejść na dół żeby nie zaczęli się głowić gdzie jestem, a szczeniak spokojnie maszeruje do mojej sypialni
-Natie! No nareszcie! Już myślałam, że się zgubiłaś!-babcia Manners wręcza mi kubek z kakao i zachęca bym usiadła obok Niall'a
-Wiesz... Mikey cały czas wychodził z pokoju i musiałam mu do rozumu przemówić-wzdycham i spoglądam na godzinę 1.45 a.m
-No dobrze, uznajmy, że Ci wierzę, ale skarby moje wy chyba jesteście zmęczeni po tej podróży, co? Idźcie do swoich sypialni, może rano uda nam się jeszcze pogadać-babcia Miller wręcz wypycha nas z kuchni i wszyscy kierujemy się w stronę pokojów, logiczne jest to, że Stu jest w pokoju z Nadie, a ja z Niall'em.
  Kiedy wchodzimy do mojego pokoju gdzie leży pościel z HSM, Niall wybucha głośnym śmiechem
-Widzę, że ktoś tutaj oglądał ten film-rzuca się na łóżko, a ja prycham
-No oczywiście, jak każda hot dwunastka! Troy był wtedy moim ukochanym, byłam nawet przewodniczącą fanklubu!-kładę się obok chłopaka i patrzę na mojego ukochanego z filmu
-Teraz możesz być przewodniczącą fanklubu 'Super, mega seksowny Niall Horan!'-blondyn zakrywa twarz Troy'a kolanem i całuje mnie w policzek
-A wystąpiłeś w jakimś filmie? A może jesteś światowej sławy gwiazdą?-zaczynam się śmiać i wtulam twarz w jego klatkę piersiową
-No wiesz... Od pięciu lat gram w mega sławnym zespole. Może być?
-Hm... Zastanowię się-posyłam ostatnie czułe spojrzenie Zac'owi Efron'owi i całuję Niall'a
 *14 listopada, 10.12 a.m*
Obudził mnie głośny łomot wydostający się z kuchni, ale chyba nie tylko mnie, bo blondyn leżący obok również otworzył zaspane, niebieskie oczy
-Co to do chuja...?-Horan delikatnie podnosi się do góry, a ja już prawie stoję przy drzwiach
-No chodźże! Sama tam nie pójdę!-łapię zaspanego chłopaka za rękę i ściągam na dół, ale w kuchni zastaję tylko Stu i Nadie obściskujących się na stole, z którego tak na marginesie już nigdy nie zjem
Powoli wycofujemy się do tyłu by po chwili zacząć się śmiać
-Śniadanie zjem w pokoju, ten stół już się nie nadaje do spożywania na nim-biorę blondyna za rękę i prowadzę do sypialni
-Wiesz... My mogliśmy być na nim pierwsi...-jego delikatne usta lądują na mojej szyi
-Błagam Cię... Idziemy spać...-ziewam i rzucam się na Zac'a Efron'a
-Nie, skarbie jest dziesiąta rano! Trzeba się ubierać, musimy się wyrobić na piętnastą!-blondyn stara się mnie ściągnąć, ale wtulam się w mojego crush'a
-To Ty idź, ja zostanę tutaj z moim chłopakiem, który mnie kocha!-nim mogę się obejrzeć blondyn rzuca się obok mnie i przyciąga do siebie
-Tylko ja zasługuję na miano twojego chłopaka skarbie-jego usta składają pocałunki na moim karku, a ja odwracam się twarzą do chłopaka
-Nie, ty jesteś zaraz za nim-wskazuję na Zac'a i uśmiecham się z satysfakcją
-Nie, ja jestem pierwszy, bo mogę się założyć, że on nie ma ochoty cię pocałować tak bardzo jak ja-nim mogę mu odpowiedzieć moje usta zostają zaatakowane przez blondyna
-Jesteś głupi-po pocałunku wtulam się w jego ciepły tors i zamykam oczy
-Nie, jestem Niall-mówi w moje włosy, a ja delikatnie chichoczę
  Leżymy tak kilka minut, aż do mojej sypialni wbiega babcia Miller z babcią Manners w akompaniamencie łyżek walących w garnki
-WSTAWAĆ MŁODZIEŻY! ŚNIADANIE NA STOLE!-i jak kuźwa nigdy nic idą dobie na dół
-I tak nie zjem z tego stołu-mamroczę w szyję chłopaka i zaciągam się jego zapachem
-Babcie pewnie też nie zjedzą kiedy im powiemy co Sadie robili na tym stole-blondyn przenosi mnie na swoje biodra tak, że siedzę na nim i zaczyna się szczerzyć
-Wolałam się przytulać, tu jest niewygodnie-zaczynam się wiercić nieświadoma tego co robię-Kurwa coś mi się w dupę wbija! Horan zboczeńcu!-zaczynam się śmiać i zeskakuję z chłopaka
-To mój telefon kochanie...-Niall wyciąga z kieszeni telefon, ale i tak nie daje rady ukryć tego co kurwa obudziłam do życia!
-To może lepiej chodźmy już na to śniadanie...-przeciągam się i kieruję swoje kroki w stronę drzwi
   Kiedy stajemy w drzwiach, cała kuchnia jest już "zapchana" moją rodzinką i wszyscy nieświadomie jedzą ze stołu, na którym Sadie robili niegrzeczne rzeczy...
-Niall, Natie, proszę siadajcie i jedzcie!-babcie schodzą nam z krzeseł, a my oczywiście z grzeczności siadamy
   Całe śniadanie jak najmniej staramy się dotykać stołu, a od razu po posiłku idziemy do mojej sypialni.
Jest 11.05 a.m, więc Horan stwierdza, że wyjdzie na spacer z Mike'm, a ja wpadam na genialny pomysł, ubieram się w coś normalnego i idę na dach
Jeśli dobrze pójdzie, nikt mnie tutaj nie znajdzie i przesiedzę cały dzień sama! Muszę sobie to wszystko przemyśleć... Włączyłam swojego laptopa, tego domowego, a nie studenckiego i zaczęłam przeglądać zdjęcia... Każde przywoływało wspomnienia... Nie mogę uwierzyć w to, że ojciec zostawił nas, bo ta suka mu kazała, musi być jakieś głębsze wytłumaczenie, musiało coś się stać... Co nie zmienia faktu, że ojca i tej jego suki nienawidzę! Patrzyłam na poszczególne zdjęcia, a do mojej głowy napływało coraz więcej myśli na temat ojca... Nie umiałam się pogodzić z tym, że stał się chujem i z tym, że dzisiaj bierze ślub z suką jego życia... Nie zwracałam uwagi na mój telefon, który dzwonił od dobrych dwóch godzin, nie obchodziło mnie, że wszyscy się martwią gdzie jestem....
*Narracja trzecioosobowa*
  Kiedy Nathalie siedziała zamyślona na strychu, jej rodzina i chłopak bardzo się zamartwiała, dziewczyna nie dawała znaku życia od dwóch godzin, a nikt nie widział, że opuszczała dom. Nagle babcia Manners przypomniała sobie bardzo istotną rzecz
-Nadie, skarbie... Pamiętasz może gdzie moja wnusia zrobiła swoją noc piżamową w ostatniej klasie liceum?-kobieta podniosła swój wzrok spod okularów na Nadie, która wybierała numer do przyjaciółki po raz kolejny
-Tak, to było na strychu, porozkładałyśmy wtedy poduszki, kołdry i materace, a Stu i panowie dziadkowie wnieśli tam telewizor-blondyna wzrusza ramionami, a babcia patrzy znacząco na dziewczynę
-No właśnie, a ja pamiętam, że zawsze kiedy jej szukaliśmy schodziła stamtąd i udawała, że poszła tylko sprawdzić czy tam nie zostawiła telefonu-druga babcia przypomniała sobie istotny szczegół i spojrzała na najlepszą przyjaciółkę jej wnuczki
-Albo zawsze kiedy się kłóciliśmy tam szła i kiedy Jack z nią zerwał, też tam była...-Stuart pacnął się otwartą ręką w czoło-Ale my jesteśmy głupi, pół życia tam spędzała, a my nie mogliśmy się skapnąć! Chyba ktoś powinien tam do niej iść-spogląda na babcię Miller
-Zgoda, ale zaraz po mnie Niall ma pójść, on w końcu jest jej chłopakiem, niech się wykaże!-kobieta poprawia spódnicę i kieruje się w stronę schodów
Kiedy wreszcie dociera na strych, wchodzi po cichu do środka i widzi swoją wnuczkę całą we łzach
-Kochanie... Co Ci się stało? Wiesz jak my się tam martwiliśmy?!-emerytka siada obok dziewczyny na materacu i mocno ją przytula
-Bo ja... Babciu ja już nie mogę! Cały ten czas byłam silna, ale dzisiaj mój jedyny tata bierze ślub z jakąś siksą, a mnie się serce łamie kiedy o tym myślę! Przecież rodzice się kochali, a potem pojawił się tamten babsztyl i kurwa zabrał nam tatę!-szatynka wypłakuje się w koszulkę babci i spogląda na nią załzawionymi oczami
-Kochanie... O tym co się stało pomiędzy twoimi rodzicami wiedzą tylko oni i uwierz mi, moje serce też się łamie kiedy myślę, że mój jedyny syn bierze ślub z tak wielkim kurestwem, ale to jego życie i ja nie mogę nim kierować.A więc kochanie, on wybrał własną drogę i pewnie zgubił krótkofalówkę żeby móc nam powiedzieć, że zabłądził...-kobieta nadal trzyma dziewczynę w swoich objęciach, a szatynka powoli się uspokaja 
-Dziękuję babciu... Ty zawsze wiesz jak człowieka pocieszyć!-Natie uśmiecha się promiennie w stronę emerytki 
-Od tego jestem, a teraz idę, bo ktoś jeszcze chciał Cię przytulić...-babcia Miller całuje wnuczkę w czoło i schodzi do kuchni
Jej miejsce zajmuje Niall. Chłopak niepewnie wchodzi na strych by po chwili ujrzeć swoją dziewczynę wycierającą ostatnie łzy rękawem bluzy
-Natie... Nawet nie wiesz jak się o Ciebie martwiłem...-blondyn od razu bierze szatynkę w objęcia i mocno całuje
-Ja... Musiałam po prostu przemyśleć sobie kilka spraw... Ale teraz jest już dobrze!-dziewczyna uśmiecha się delikatnie i wtula twarz w szyję chłopaka
-Mam nadzieję... A teraz chodź, musisz się wyszykować na ten ślub i musisz pokazać jak śliczna i zajebiście niezależna jesteś!-Niall bierze Natie za rękę i prowadzi do sypialni dziewczyny gdzie już siedzą zatroskani Sadie
-Sis, już nigdy więcej nie rób nam takich rzeczy!-bliźniak dziewczyny od razu się na nią rzuca i gniecie w braterskim uścisku
   *Oczami Natie*
Kiedy po mojej długiej obecności na strychu zeszliśmy się szykować, oczywiście wszyscy mnie wyściskali, a ja z pokorą odpowiadałam im, że musiałam sobie wszystko przemyśleć. Kiedy razem z Nadie wyrzuciłyśmy chłopaków(musiałyśmy się przebrać) blondynka zaczęła mi opowiadać o tym jaką wielką mój brat miał ochotę rano i w ogóle co robili na stole, więc ja śmiałam się do rozpuku i przeszukiwałam walizkę
-Ey, nie będzie mi w tym zimno?-macham dziewczynie dość letnim zestawem przed nosem
-Nie wiem, trzymasz zwinięte w kulkę-dziewczyna rozkłada wszystko na łóżku i kręci głową-Nie, za letnie, weź po prostu jakąś kieckę!-blondynka zaczyna przekopywać moją walizkę
  Kiedy wreszcie odnajduje ona tą idealną kieckę, możemy się przebrać by potem brać się za makijaż. Gruba kreska eyelinerem, mocno pomalowane rzęsy, korektor, podkład, puder, cienie do powiek i malinowy błyszczyk na ustach, włosy zostawione w postaci fal, przykryte czarnym kapeluszem Susan, no i oczywiście słodko pachnące "Our Moment"! Blondynka wygląda bardziej uroczo, a ja jakbym wyszła z imprezy akademickiej, ale niezbyt mnie to obchodzi, w końcu to tylko ślub chuja niegdyś zwanego moim ojcem! Kiedy wychodzimy z mojej sypialni, na schodach siedzą nasi chłopcy, Stu jak zwykle ma czarne spodnie i białą koszulkę bez nadruku, a Niall jedną z tych koszul pożyczonych od Hazzy, czarne spodnie i te zerówki ode mnie! I nie tylko mi i Nadie opadły szczęki, ale chłopcom z wzajemnością
-Wow... Wyglądacie cudownie!-Stuart rzuca się na moją przyjaciółkę, a Niall nieśmiało rusza w moją stronę
-Jezu, jakim ja jestem szczęściarzem...-patrzy mi w oczy i delikatnie dotyka mojego policzka
  I strzelam, że ta scena mogłaby być romantyczna gdyby nie Nadie, która z dupy pojawiła się obok nas i ryknęła na blondyna
-A spróbuj jej makijaż zetrzeć to będziesz musiał ścierać jeszcze swoją krew z podłogi-mówi ze słodkim uśmiechem i idzie w stronę mojego bliźniaka
 Zaczynam się śmiać, ale po chwili jestem uciszona mocnym pocałunkiem chłopaka
-Wiesz... Wyglądasz bardzo seksownie... Chciałbym zdjąć z ciebie te pończochy czy co to kurwa jest...-blondyn kładzie jedną rękę na moim pośladku, a drugą na biodrze i całuje moją szyję
-Niall... Ja...-w moim gardle staje wielka gula, a serce przyspiesza, chociaż nie powiem, pobudziło to moją zboczoną wyobraźnię do życia
-Wiem mała, że nie chcesz, dlatego pozostaje mi chyba tylko fantazjowanie...-chłopak przygryza wargę i patrzy na mnie intensywnymi, niebieskimi tęczówkami
  Ja również przygryzam wargę i delikatnie jeżdżę palcem po jego mięśniach Kurwa to wszystko wina Nadie, jej i tej chorej opowieści co robiła ze Stu na stole! I kurwa wszystko przez ten strój! Ale nie mogę powiedzieć, że mi się to nie podoba... Dłonie chłopaka delikatnie łapią mnie za pośladki, a ja oplatam biodra chłopaka swoimi nogami i to wcale nie dlatego, że gdybym sama stała w tych obcasach jeszcze chwilę to bym padła! Między nami jest dziwnie namiętna atmosfera, zbliżamy swoje twarze do siebie by ręcz w zwierzęcym pocałunku złączyć nasze usta. I ta scena pewnie skończyłaby się czymś więcej, ale z dupy obok nas pojawia się Nadie i znów ryczy na mojego chłopaka
-Mówiłam, że masz nie ścierać jej makijażu!-i znika, a ja tym razem staję na własnych nogach
-Może... Chodźmy już na dół...-uśmiecham się i ciągnę blondyna do salonu
                                                                        ~***~
  Wchodzimy na posesję mojego ojca. Jest mega zadbana, ale i tak czuć snobstwo na kilometr! W drzwiach już na nas czeka ojciec z jego suką, która ubrała się jakby dopiero co ze swojej pracy w burdelu wróciła. Mama poprawia swoją granatową sukienkę do kolan i patrzy na mnie ze zdenerwowaniem wypisanym na twarzy. Babcia Miller prowadzi, obok niej dziadek Miller, kolejna jest mama, potem ja i Niall, następnie Stu i Nadie, a dziadkowie Manners zamykają naszą grupę
-Mamo, tato!-ojciec chce się przytulić do babci, ale ta z chłodnym wyrazem twarzy wchodzi dalej do domu
Mama zwalnia delikatnie kroku więc biorę ją z mojej drugiej strony pod paczę i w tróję przechodzimy przez ogromne drzwi zupełnie ignorując ojca i tą jego sukę. Stu i Nadie z godnością przechodzą przez próg, a dziadkowie Manners depczą im po piętach by tylko nie rozmawiać z tymi ludźmi. Suka ojca uśmiecha się do mnie "życzliwie", ale wzrokiem pożera mojego chłopaka Pazerna zdzira, ojciec zaś nadal próbuje nawiązać jakikolwiek kontakt ze swoimi rodzicami, ale na marne. Po chwili jednak podchodzi do mnie i mojego chłopaka
-Natie, córeczko!-i również ma zamiar mnie przytulić, ale posyłam mu zdegustowane spojrzenie i cofa się o dwa kroki
-Ta... Witaj-wzdycham i mocno ściskam dłoń mojego chłopaka
-A więc to pewnie jest Twój bank, znaczy chłopak-posyła mi znaczące spojrzenie, ale ja nadal patrzę na niego zdegustowana
-Tak, to mój chłopak, nie bank, bo ja nie jestem materialistką tak jak twoja prywatna suka-syczę i ciągnę Niall'a w stronę babci i dziadka Miller
  Mężczyzna już ma zamiar coś powiedzieć kiedy słyszymy dzwonek do drzwi. Ojciec z satysfakcją otwiera je i moim oczom ukazuje się...
-Jack...?!
Szatyn uśmiecha się w moją stronę, ale mi już nie miękną kolana tak jak kiedyś, teraz mam ochotę jedynie mu przywalić!
-Witaj Natie, tęskniłaś?-patrzy na mnie jak na mięso, więc cofam się bardziej w ramię mojego chłopaka
-Nie nazywaj mnie Natie, tylko rodzina i znajomi mają takie prawo, a co do tęsknoty... To tak, tęskniłam za tym żeby znów dać Ci z plaskacza!-syczę, a szatyn nie wygląda na zadowolonego
-Oj skarbie, niczego się nie nauczyłaś...-warczy i przybliża się do mnie, ale na szczęście Niall reaguje
-Hej, jestem Niall Horan, chłopak Natie, który jeśli się nie zamkniesz złamie Ci nos-blondyn oplata nie opiekuńczo ramieniem, a Jack piorunuje go wzrokiem
-Ey Nathalie, nie mówiłaś, że znalazłaś sobie gorszego ode mnie chłopaka-mówi, a Niall blednie Nialler ma niską samoocenę, kurwa mać! Jak ja zaraz przyjebę temu debilowi! Nikt nie będzie obrażał mojego chłopaka
-Ey Jackson, nie wiem czy wiesz, ale Niall jest sto procent lepszy od Ciebie...-całuję Niall'a krótko w usta-Na przykład w całowaniu, przytulaniu, rozmawianiu i kurwa, nie okłamujmy się, on jest o wiele bardziej seksowny niż ty kiedykolwiek będziesz-kontynuuje,a Jack zagryza ze złości policzki od środka
-Nie byłbym tego taki pewien...
-A kto ma miliony fanek na całym świecie? I to w większej połowie nawet dlatego, że jest mega seksowny i każda chciałaby chociaż trafić z nim do jednej windy-patrzę na Niall'a z miłością i całuję by uspokoił się choć na chwilę, wiem, że gdyby mógł już dawno przyjebałby Jackson'owi i tak szczerze też bym to zrobiła, ale muszę zachować choć odrobinę kultury
-I tak nigdy nie będzie lepszy ode mnie
-On już jest lepszy... Bo to mój chłopak w końcu, a ty co najwyżej możesz mu buty wyczyścić-uśmiecham się z wyższością i ciągnę Niall'a jak najdalej od mojego byłego
   Przystajemy przy mojej całej rodzince, wszyscy mają miny stonowane, wręcz chłodne jakby mieli w dupie to całe wydarzenie, ale nie oszukujmy się, nikt tego w dupie nie miał. Dziadkowie Miller, bo ich syn brał ślub z kimś kogo nienawidzili, mama, bo jej była, wielka miłość właśnie znika na zawsze, dziadkowie Manners, bo ten chuj złamał ich córce serce, a ja i Stu, bo nasz jedyny, niegdyś zajebisty ojciec się żeni z kurwą jakich mało... Nie dziwi mnie, że jej córeczka poszła w ślady matki... Może nie wspominałam, ale Holly(ta suka) ma siedemnastoletnią córkę-Molly(jak kurwa oryginalnie), która już się kurwi i co dziennie zamiast iść do szkoły rusza na poszukiwanie bogatego faceta żeby się ustatkować jak jej matka... Nie wspominałam też, że Molly podrywała już mojego brata, a na wskutek tego, Nadie prawie złamała jej nos! Więc jeśli będzie starała się poderwać Niall'a, w zdaniu "Prawie złamałam jej nos" to cholerne 'prawie' zniknie i debilka będzie łaziła z krzywym nochalem do końca życia...
-Braciszku, siostrzyczko!-słyszę piskliwy kurewski głos i mocniej zaciskam palce na dłoni chłopaka Wywołałam wilka z lasu...
-Molly-warczę i posyłam reszcie rodziny spojrzenie "Idźcie, nie potrzebuje świadków mordu", ale u mojego boku zostaje Sadie i Niall  
-Hej, jestem Molly Gilles-uśmiecha się "ponętnie" w stronę mojego chłopaka, ale cała postura ciała i twarz blondyna zostają w pozycji obojętnej
-Niezbyt mnie to obchodzi, przyszedłem tutaj tylko po to żeby spędzić czas z moją dziewczyną, ale nie przypominam sobie żeby na zaproszeniu napisali, że na ślub przyjadą jakiekolwiek kurwy-blondyn ciasno owija mnie swoim ramieniem wokół tali, a farbowanej blondi aż para bucha z nosa
-Co ty w niej widzisz? Zero kształtów, ryj jakiś niemrawy, nie lepiej wziąć się za kogoś tak idealnego jak ja?
-Wiesz... Moja dziewczyna nie ma sztucznego ryja ani sztucznych atutów, bo ma własną urodę i naturalnie zajebiste atuty, które swoją drogą są bardziej seksowne niż ten twój silikon, a więc wychodzi na to, że moim i większości społecznej, ideałem jest Natie-blondyn broni mnie wytrwale, a na moim sercu robi się wręcz upalnie dzięki jego słodkim(?) słowom
   Farbowana blondi prycha tylko w odpowiedzi i idzie sobie. Niall coś tam jeszcze mówi i spogląda w moją stronę.
-Dziękuję Ci, jesteś prawdziwym superbohaterem-wtulam się w jego tors
-Wszystko dla mojej księżniczki...-składa pocałunek na moim czole i darzy mnie słodkim uśmiechem nr.1 zarezerwowanym jedynie dla mnie
-A z tą seksownością i w ogóle... To serio mówiłeś?-przygryzam wargę, a chłopak potakuje
-Oczywiście, bo jak już kiedyś mówiłem to we wszystkim wyglądasz seksownie, no i oczywiście gdyby nie to, że nie chcesz na razie niczego i gdybyśmy nie byli na ślubie twojego ojca, już dawno ta kiecka leżałaby na podłodze z pończochami, a ja robiłbym baardzo niegrzeczne rzeczy...-jego usta wędrują do mojej szyi, a ręce zjeżdżają na tyłek
-Zboczeniec...-przewracam oczami i jeżdżę dłoniom po jego rozbudowanej klatce piersiowej
  Chcę zauważyć, że Sadie sobie nie poszli, tylko nadal stali i akurat w tym momencie patrzyli jak się migdalimy... Ale po co nam to przerwać?! Patrzyli się na nas jak Nadie na informacje o wyprzedaży, a my po prostu składaliśmy sobie długie pocałunki. Na całe szczęście jednak ktoś nam przerwał i tym kimś była babcia Miller
-Ojciec prosi nas wszystkich do ogrodu-mówi i zaczyna kierować się w stronę wyjścia na ogród-Jak będę przez ten jego ślub chora, to go zabiję... Se wymyślił ślub w listopadzie, że se w ogóle ślub wymyślił-mamrocze pod nosem i znika na zewnątrz
  Ja odkasłuję i posyłam spojrzenie Sadie
-Nic nie widzieliście ani nie słyszeliście...-chwytam dłoń Niall'a i również kieruję się do ogrodu
Sadie wybucha wesołym śmiechem i podąża w nasze ślady. Po chwili już jesteśmy na zewnątrz, dziwne było to, że jak na listopad było dość ciepło, albo ojciec kupił sobie na ślub jakąś niewidzialną, ogrzewającą bańkę... Ruszyliśmy w stronę dwóch rzędów, które zajęła moja rodzinka, właściwie to prawa część była dla rodziny ojca, a lewa tej suki. Po mojej prawej siedział Niall, a po lewej moja kuzynka Rosie-sześcioletnia blondyneczka z białymi ząbkami i różowymi kokardkami we włosach. Czysty aniołek, który tak naprawdę wychowywałam, bo ciocia Agata(siostra ojca) często jeździła w delegacje, więc bardzo zżyłam się z tą blondyneczkom. Rozejrzałam się dookoła i zauważyłam coś bardzo istotnego, a mianowicie nasza rodzina na tym ślubie to jak na torturach miała miny, a rodzina tej suki wręcz śliniła się na widok kosztownej sukni od ojca i ogółem jego pieniędzy! Nagle mała rączka Rosie chwyciła moją, a jej właścicielka spojrzała na mnie smutno
-Ale jeśli wujek i ciocia już nie są razem, to ty mnie nie zostawisz?
-Kochanie, zawsze będziesz moją malutką kaczuszką, nie mam zamiaru Cię zostawiać-mocno przytulam się do dziewczynki
-Jesteś moją ulubioną kuzynką Natie-blondynka przez resztę uroczystości siedziała mi na kolanach, a Niall szczerzył się jak głupi
   Po "jakże cudownym" ślubie nadszedł czas na życzenia, ale ja nie miałam zamiaru ich składać, a jak się okazało wszyscy z mojej rodziny również tego nie zrobili. Po krótkich życzeniach nadszedł czas na wesele, wielka sala balowa ozdobiona białymi balonami, wszystko takie chłodne, jak mój stosunek do ojca! Był pierwszy taniec "młodej" pary, ale tak naprawdę tylko rodzina suki się bawiła, strona Miller siedziała tam jak na skazaniu, chociaż każdy z nas miał najlepsze siedzenia i tylko my dostaliśmy jakieś tam dobre żarcie, patrzyliśmy na ojca jak na wroga. Nawet nie wiem po co nas zapraszał, bo chyba nie myślał, że mu wszystko wybaczymy? Babcia Miller uwielbiała mamę odkąd tata przyprowadził ją pierwszy raz do domu... Cała rodzina od strony ojca podobno uważała mamę za swoją adoptowaną córkę, tak się z nią polubili, potem rodziny Miller i Manners się zaprzyjaźniły i stworzyły bardzo zgrany team, że nawet rozwód rodziców tego nie umiał zniszczyć! Więc nie dziwię się mojej rodzinie, że mieli ojcu za złe, że źle traktował mamę i dał się owinąć wokół palca tej suce... Koło 2 a.m postanowiłam się przewietrzyć, pożyczyłam od mojego kuzyna jego jeansową kurtkę i wypełzłam na taras. Z torebki wyciągnęłam paczkę papierosów i mocno się
zaciągnęłam. Postanowiłam usiąść sobie na schodkach, gdzie znalazłam mój stary wachlarz, żółty, plastikowy wachlarz, który miał z siedem lat, dałam go tacie po wycieczce klasowej, ale co on tam robił? Zaczęłam się nim bawić, beznamiętnie patrząc w dal, rozkładałam go i składałam, kiedyś to był mój sposób żeby denerwować Stu... Nagle doszedł mnie czyjś głos, był ostry, dość pijacki
-Co tutaj robisz moja śliczna?-obok mnie pojawił się Jack
-Odwal się ode mnie, bo ten wachlarz wyląduje w twojej dupie-zupełnie ignoruję jego pytanie i szybko podnoszę się do pionu
-Od zawsze kochałem ten twój niewyparzony język, ale wiesz, że mógłby robić zupełnie inne rzeczy nisz paplanie nim?-przybliża się do mnie, a moje serce zaczyna bić ze strachu No co jest Nat? Nie będzie Ci dupek podtekstów dawał! Przywal mu! mój głos rozsądku starał się obudzić zdrowe myślenie, ale na nic się zdał
-Ja... Jack, odejdź, proszę-syczę kiedy jego twarz znajduje się przy mojej szyi
-Wiem, że nie chcesz żebym szedł kochanie...-mówi "seksownym" tonem głosu i już ma chwycić moje pośladki kiedy dostaje ode mnie z kolana
-Ależ owszem, chcę, ale może jednak ja sobie pójdę skoro nie rozumiesz-wzruszam spokojnie ramionami choć moje serce wali jak oszalałe i szybkim krokiem wchodzę do domu
  Zaczynam szukać Niall'a, mijam mamę, dziadków i babcie Miller oraz Manners, Stu i Nadie nieźle podrygujących na parkiecie, ale mojego własnego chłopaka nigdzie nie było! Nagle ktoś zakrył mi oczy i pewna, że to znowu Jack zamachnęłam się i dałam temu osobnikowi z plaskacza, po chwili jednak zorientowałam się, że to mój chłopak
-Jezus, Niall przepraszam Cię!-zaczęłam rozmasowywać czerwone miejsce po moim uderzeniu
-To Jezus czy Niall?-zaśmiał się delikatnie-Co Ci się stało, że tak zareagowałaś?-przyciągnął mnie do siebie, a jego dłonie spoczęły na moich biodrach
-Bo... Jack chciał mnie pocałować więc go uderzyłam i się wystraszyłam, że to znowu on-przełknęłam ślinę i wtuliłam się mocno w mojego chłopaka, blondyn zaś pokiwał ze zrozumieniem głową i pocałował
  Reszta wesela minęła bez większych trudności, potem powrót do Londynu, chłopcy kilka dni byli z nami, ale musieli pojechać na wywiad więc, Soph i El zostały w domu, a ja i Susan pełne energii nie odstępowałyśmy chłopaków na krok
________________________________________________________
Wreszcie! Zawsze kiedy miałam wenę to w tym samym czasie zasypiałam na siedząco, masakra! Na niedługo święta! W tym roku na wigilię klasową wylosowałam mojego penguinka, ale że ona nalegała kto ją ma to powiedziałam, że jej przyjaciel i do niego na ten temat napisałam i on, że ok i coś jej kupi, a ja kupię sobie sama prezent(bo ten jej bff mnie wylosował) i w ten sposób w tym roku sama sobie kupuję prezent xd Wydam na siebie więcej hajsu lol xd Ogółem to jakoś żyję, a wy?
Lots of Love♥

wtorek, 17 listopada 2015

1.14 "Zasługujesz na wszystko co najlepsze, księżniczko.."

  *Oczami Niall'a, urodziny Natie(8.11)*
Jest 5.20 a.m, a ja stoję przed domem w bluzie i mówię chłopakom gdzie mają nieść dekoracje, prezenty i tort, ale przede wszystkim marznę w chuj! Ale czego nie robi się dla najwspanialszej dziewczyny na świecie... No więc może zacznę od początku, bo wstałem o 4 a.m kiedy moja dziewczyna spała wręcz we mnie wczepiona, ustaliliśmy, że w tygodniu będzie spała w akademiku, a na weekend będzie spała u nas w domu, no i kontynuując na moje miejsce wsunąłem dużego, pluszowego pingwina, a na szafce nocnej zostawiłem czarne, dość duże pudełko z liścikiem. Ubrałem na siebie tylko bluzę i zbiegłem na dół, chłopcy już siedzieli na kanapie, a ich dziewczyny kończyły piec ciasto
-Na stole zostawimy Ci drugą sukienkę od nas, a w przedpokoju stoi już posłanie, my jedziemy, a wy zajmijcie się resztą-Susan wręcza mi jakąś listę i razem z dziewczynami wbiega do garażu, jedyne co można po chwili usłyszeć to silnik auta Hazzy
-Dobra Horan, co my mamy zrobić?
-Em... Ciężarówka podjedzie za 15 minut, a wy musicie przyszykować salon, tak żeby było dużo miejsca!-chłopcy zaczynają przemeblowanie, a ja kieruję się do kuchni, na blacie leży tort, upieczony i ozdobiony przez dziewczyny, ale gdybym ja miał go upiec to wyglądałby jak murzynek, a nie jak tort, więc no...
  Z lodówki wyciągam szampana oraz dwa kieliszki, po czym wkładam go do wiadereczka z lodem i stawiam na tacy, a obok niego oczywiście kieliszki i zaczynam się brać za przygotowywanie składników na tosty Ten dzień musi być idealny! Ona musi zapamiętać go na całe życie! Kieruję się w stronę przedpokoju kiedy słyszę klakson Szczęście, że mamy dźwiękoszczelną sypialnię! No i tak oto znów znajdujemy się tutaj, tutaj czyli na dworze gdzie może być kilka stopni powyżej zera, może dwa, a ja co prawda mam na sobie spodnie dresowe i bluzę, ale kurwa, powinienem ubrać kilka warstw żeby nie zamarznąć!
    Kiedy wszystko już znajduje się w salonie, zaczynam dyrygować gdzie co postawić, na kanapy zarzucam czerwone i czarne narzuty(?), a na stół nasuwam czarny obrus Czemu Natie nie mogła wybrać sobie weselszych kolorów jako ulubione? Czemu to nie może być na przykład zielony czy żółty? Byłoby mi łatwiej!  Harry dostaje rolę dmuchacza czarnych balonów, a Louis czerwonych, Liam-król organizacji tak jak jego dziewczyna, ma zająć się rozplanowaniem czasowym, sprawdzeniem przekąsek i napoi, stanem prezentów od jak mniemam naszych fanek...
  Powiem tak... Może na koncercie 30 października napomknąłem fanką żeby wysyłały prezenty na adres Modest!, bo Natie na pewno by się ucieszyła... Ale to tak z dobrej woli, a teraz z tego co Liam wyliczył wychodzi 332 paczki od fanek dla Nat, mam nadzieję, że w środku nie będzie nic niemiłego... 
-Niall, musisz to zobaczyć! Ten prezent jest niepodpisany!-Liam podaje mi małe pudełeczko w kolorach znienawidzonych przez moją dziewczynę, a ja delikatnie je otwieram
-Psia dupa, to prezent od jej ojca-warczę i z wrażenia siadam na kanapie
-Ale co w tym złego?-chłopcy na chwilę zaprzestają swoich czynów i patrzą na mnie zaciekawieni
-Jej ojciec to dupek, w przyszłym tygodniu jedziemy na jego ślub z jakąś laską, według Natie zdzirą, więc no...-w ręku trzymam srebrny łańcuszek z dedykacją napisaną bardzo małymi literkami
"Kochanej córeczce na jej urodziny, tatuś wraz z Holly xx" prycham tylko i wrzucam łańcuszek do środka
-Natie znając życie wyrzuci go przez okno-zamykam pudełeczko i na pierwszej-lepszej karteczce piszę od kogo jest ten prezent
-Biedna...
-Ey chłopaki, ja nie chcę nic mówić, ale jest już 7.35 a.m chyba pora brać się Horan za śniadanie-delikatnie sugeruje zielonooki, a ja szybko znikam za drzwiami kuchni
  Po całym pomieszczeniu poustawiane są przekąski oraz napoje, a to wszystko tylko na naszą dziesiątkę, Nat zapierała się rękami i nogami, że nie zejdzie na dół jeśli będzie tam ktokolwiek obcy, więc robimy takie urodziny w gronie rodzinnym. Powoli zabieram się za pracę, a po kilku minutach już pierwsze tosty estetycznie lądują na dużym talerzu, tak naprawdę to tosty i naleśniki to jedyne dania, które umiem zrobić... Ale to i tak dużo! Kiedy patrzę na zegarek wybija już 8.15 a.m, a ja czekam tylko aż Natie według swojej rutyny obudzi się, rozciągnie, wykąpie, a po kąpieli założy swój czarny, puchowy szlafrok oraz kapcie pingwiny, a pod spodem będzie miała tylko krótkie spodenki i T-shirt z dziwnymi postaciami z bajek, to jej weekendowa rutyna, ale nie jestem pewien czy pudełko zobaczy przed czy po kąpieli... W obie dłonie chwytam tacę z tostami oraz schłodzonym szampanem i ruszam w stronę schodów, po drodze z wazonu wyciągam jedną czerwoną różę i kładę ją na jedzeniu. Kiedy stoję przed drzwiami do naszej sypialni słyszę telewizor, czyli znak, że Nat już wstała i wzięła prysznic. Powoli otwieram drzwi i zaczynam wzrokiem jej szukać, siedzi na naszym łóżku po turecku i mocno tuli pluszowego pingwina, delikatnie kieruję się w jej stronę i po chwili siadam obok, dziewczyna spogląda na mnie i się uśmiecha
-Wszystkiego najlepszego kochanie-tacę stawiam na podłodze i wpijam się w usta mojej dziewczyny
-Bardzo Ci dziękuję...-jej ręce delikatnie oplatają mój kark, a usta jeżdżą po linii szczęki, ona chyba nie wie, ale robiąc tak wygląda cholernie seksownie! 
-A teraz księżniczko, ubieraj się i zabieram Cię chen, chen-chwytam jej rękę i prowadzę do garderoby
Kiedy szatynka siedzi w szafie i wybiera ciuchy, ja decyduję, że paczkę dostanie na miejscu, w które ją
zabieram i biegnę jak najszybciej do auta aby ją schować. Po chwili jednak rzucam się na łóżko mojej dziewczyny i zaczynam na nią czekać. Jak się okazuje Natie siedzi w garderobie 45 minut i dopiero wychodzi ubrana w jeansy, biały sweter, białe buty i mega ciepłą kurtkę, którą wymieniła z Susan za crop top z batmanem. Na jej twarzy widnieje delikatny makijaż, a na telefon założyła obudowę, która jest przedwczesnym prezentem urodzinowym od El. Szatynka uśmiechała się do mnie delikatnie i czekała aż coś powiem, w między czasie zaczyna jeść zimne już śniadanie
-Natie wyglądasz zajebiście, a w tych jeansach twoja dupa wygląda jeszcze lepiej!-aż chciałoby się powiedzieć, ale jako romantyczny chłopak nie mogę tak prosto z mostu
-Natie, jak zwykle wyglądasz cudownie-mówię uśmiechając się od ucha do ucha i chwytam jej zimną dłoń
-Tak więc... Gdzie jedziemy?-pyta kiedy zatrzymujemy się przy schodach
-To jest niespodzianka, a teraz zamknij oczy-mówię i dla bezpieczeństwa zakrywam jej oczy czarnym materiałem, czyt. moją starą koszulką, którą Nat w wakacje chciała zmienić na spódniczkę i wyszedł klops
-Ale Niall... Prooooooooszeeeee-przeciąga błagalnie każdą literę i zaczyna stawiać kroki w przód, ale ja jako jej Supermen biorę ją na ręce i znoszę po schodach, w salonie wszyscy na chwilę cichną i patrzą w naszą stronę
-Kocham Cię, ale nic Ci nie powiem-kieruję się w stronę garażu, a Susan na migi pokazuje mi o mniej więcej, której mamy wrócić z bliźniakami
Taak... Jako iż Natie i Stuart są bliźniakami i oboje się z nami przyjaźnią, robimy z tej okazji podwójną imprezę! Są dwa torty i salon jest w dwóch kolorach(całe szczęście Natie i Stu lubią te same kolory...). Nadie zabiera Stu do Irlandii żeby odwiedzili miejsce, w którym pierwszy raz się pocałowali, a ja Nat zabieram... W bardzo dalekie miejsce, do lasu, a mianowicie do małej chatki w środku lasu, a co tam się znajduje jest już niespodzianką...
   Sadzam szatynkę na miejscu pasażera, szybko okrążam auto i siadam na miejscu kierowcy, odpalam silnik i po chwili już jedziemy ulicą mijając przechodniów
-Niall... Mogę już to zdjąć?-krótko spoglądam na moją dziewczynę i kiwam głową na nie, ale nagle przypomina mi się, że ona tego nie widzi
-Nie kochanie, zdejmiesz to dopiero na miejscu, a to będzie za jakieś dwie godziny-szczerzę się mimo iż dziewczyna znów nie może tego zobaczyć
-Okrutnyś Horan-szatynka przybliża się do mnie, ale nie widząc z powodów oczywistych zaczyna ręką szukać mojej twarzy-Niall... Proszę Cię!-kiedy w końcu znajduje mój policzek celnie trafia w niego ustami
-Nie. Usiądź, posłuchaj sobie muzyki, a ja będę jechał
-Ale ja chcę wszystko widzieć!-dziewczyna siada naburmuszona, ale po chwili zaczyna się szczerzyć-Będziesz mi śpiewał całą drogę? Proooszeeeee!-w zamyśleniu zagryzam wargę, ale po chwili zaczynam śpiewać jedną ze znanych nam obojgu piosenkę
                                                                    ~***~
  Po dwóch godzinach śpiewania dojeżdżamy do tego małego domku w lesie, ale nadal nie zdejmuję dziewczynie z oczu opaski, chwytam jej dłoń i prowadzę pod drzwi chatki, na jej drzwiach dużymi literami jest napisane
   "Nathalie Miller is my little, sexy princess xx~N" więc wydaje mi się, że się postarałem, ale to tylko moje domysły... Kiedy wreszcie ściągam opaskę z oczu dziewczyny, kilka chwil później widzę w nich łzy, wydaje mi się, że szczęścia...
-Jejku Niall... Dziękuję Ci... Jeszcze nikt nigdy nie zrobił mi takiego uroczego prezentu...-jej łez jest coraz więcej więc ja zaczynam je scałowywać z jej policzków
-Kocham Cię Nathalie Miller...-po chwili jednak wbijam się w jej usta i trwamy tak dość długo...
                                                                    ~***~
   Dwie godziny spędziliśmy w tym bardzo przytulnym domku i minęły nam one na kolejnych piosenkach, tym razem przy akompaniamencie gitary i pięknego głosu mojej dziewczyny. Teraz kierujemy się w kolejne miejsce, do którego tym razem jedzie się trzy godziny! Jest godzina 2 p.m więc zanim tam dojedziemy będzie 5 p.m i będzie ciemno, wiadomo, klimat i te sprawy, a organizując zajebiste urodziny dla dziewczyny trzeba mieć wyobraźnię! 
                                                                     ~***~
  Trzy godziny w aucie... Dupa już zaczyna mnie boleć od tych ciągłych jazd! Ale wreszcie dojechaliśmy pod gmach wesołego miasteczka, kiedy Natie poszła sobie po watę cukrową napisała do mnie Nadie, że za godzinę mają samolot z powrotem do Londynu, a ja, że jesteśmy w wesołym miasteczku. Można się domyśleć, że tak jak w Disneylandzie zostałem zaciągnięty na przeróżne kolejki i na dom strachów, ten był zajebisty, bo szatynka strasznie się bała. Od samego wjazdu do wyjazdu tuliła się do mojego boku, a ja mocno oplatałem ją swoim ramieniem wokół jej bioder. Nadszedł też czas na te dziwne budki z na przykład zrzucaniem butelek i postawiłem sobie na cel, wygrać dla Natie misia, białego, dużego misia, celowałem dobre 15 minut, ale wreszcie mi się udało! Dumny jak paw wręczyłem swojej wybrance pluszaka i wpiłem się w jej usta, spacerowaliśmy po wesołym miasteczku jeszcze kilka minut aż zaczął padać deszcz... To była chyba najbardziej romantyczna rzecz jaką kiedykolwiek zrobiłem... Zdjąłem z siebie bluzę(bo oczywiście moja dziewczyna stwierdziła, że będzie jej ciepło i nie ma zamiaru zakładać kurtki do wesołego miasteczka) i założyłem ją na przemoknięte barki dziewczyny, przyciągnąłem ją do siebie i szeptem zapytałem
-Jakie jest twoje największe marzenie?
-Pocałunek w deszczu-zagryzła wargę-A twoje?
-Pocałować Ciebie w deszczu...-z namiętnością i romantyzmem przycisnąłem swoje wargi do jej, a czas jakby stanął
    Ludzie w pośpiechu kryli się pod namiotami z tymi dziwnymi grami, a my-dwójka zakochanych w sobie ludzi, całowaliśmy się na deszczu...
  Kiedy wreszcie się od siebie oderwaliśmy pociągnąłem dziewczynę do auta
-Wiesz... Z tym wesołym miasteczkiem i deszczem to takie deja vu przeżyłam...-szatynka zakłada na głowę mokry kaptur bluzy i spogląda na mnie z uśmiechem
-Ale wtedy się nie całowaliśmy-zagryzam wargę
-No racja... To gdzie teraz jedziemy?
-Do hotelu-nachylam się nad nią i całuję w usta
-Niall.. Ale my chyba nie będziemy...-dziewczyna zaczyna robić się zakłopotana, a ja zaczynam się śmiać, choć nie powiem przemknęło mi to gdzieś pomiędzy myślami, ale szybko je odgoniłem
-Nie, mam dla Ciebie prezent, ale musisz zobaczyć go w hotelu-uruchamiam auto i po chwili jedziemy pustą drogą w stronę miasta i jakiegokolwiek hotelu
-Siedzenia będą mokre...-słyszę jej niepewny szept i od razu włączam ogrzewanie siedzeń
-Tak szybciej wyschną
  I tak oto jedziemy kolejne trzy godziny by dotrzeć do hotelu "Czarny Łabędź" i od razu wziąć zwykły pokój. Za plecami cały czas niosłem pudełko z prezentem dla Natie, a mój stres był ogromny! Kiedy wreszcie dotarliśmy do swojego pokoju mogłem przyciągnąć do siebie szatynkę, wpić się w jej usta i zza pleców wyciągnąć pudełko
-Wszystkiego najlepszego...
-Jejku... Dziękuję Niall! Kocham Cię!
-Ja bardziej-kiedy dziewczyna tyłem do mnie otwiera pudełko, ja oplatam ją swoimi rękami w talii i całuję jej kark
-Ona jest śliczna Niall, ale... Ja sobie na to nie zasłużyłam...-z jej pięknych oczu znów płynom łzy,a ja kciukami ścieram je z policzków szatynki
-Zasługujesz na wszytko co najlepsze, księżniczko..-mocno ją do siebie przytulam, ale zaraz potem czuję wibracje telefonu-Ty idź się wyszykuj, a ja pójdę po swoje ciuchy na zmianę-składam krótki pocałunek na jej ustach i idę w stronę drzwi
   Dostałem SMSa od Susan!
   Horan, czy masz może pojęcie, która jest kurna godzina? 9 p.m! Tak, powinniście tutaj być 30 minut temu! Nadie siedzi wyszykowana ze Stu i nie może przyjechać, spinaj dupę i jedź z Natie do domu!
                        Nie xx od Husan, Sophiam i Elounor!
    Mam przechlapane... Z bagażnika wyciągnąłem czarne spodnie, koszulkę oraz marynarkę i od razu popędziłem na górę gdzie od dziwo stała już ślicznie ubrana i umalowana Natie
-Jak Ty to...?
-Hah, jestem dziewczyną, potrafię wiele, na przykład wyszykować się w 20 minut i to wcale nie z powodu Susan, która zdenerwowanym głosem pytała gdzie jesteśmy, bo się martwi-szatynka w szpilkach mająca 170 cm podeszła do mnie i pocałowała w usta, miała je koloru czerwonego, więc oczywiste było, że odciśnie się ona na moich wargach
-Ona jest strasznie strachliwa-sarkam i kieruję się w stronę łazienki
  Po szybkim prysznicu zakładam świeże ciuchy i wychodzę z łazienki, moje włosy w całkowitym nieładzie opadały mi na oczy, ale nie do końca ograniczały widoczność, doskonale widziałem jak szatynka zestresowana zgryzała lakier z paznokcia wskazującego i jak delikatnie obciągała w dół swoją sukienkę. Podszedłem do niej i jak miałem w zwyczaju złożyłem pocałunek na jej karku
-Ślicznie wyglądasz Księżniczko-szepczę starając się panować nad słowami-Mam wielką ochotę zerwać z Ciebie tą kieckę... Jesteś taka seksowna nawet o tym nie wiedząc...!-dopowiada moja podświadomość, a ja zamykam oczy, jej dłoń delikatnie kieruje się do mojej szczęki i tym razem jak ona ma w zwyczaju całuje mnie w kilka miejsc wzdłuż niej
-A Ty książę wyglądasz seksownie-mówi, ale kiedy dochodzą do niej jej własne słowa rumieni się 
-Kocham. Cię-mówię pomiędzy uspakajającymi ją pocałunkami
-Ja. Ciebie. Bardziej-przygryza moją dolną wargę 
  Kiedy wreszcie się od siebie odrywamy chwytam jej dłoń i prowadzę w stronę windy by ruszyć w stronę domu. Przy recepcji podaję adres, na który hotel ma wysłać nam nasze ubrania, które tam zostawiliśmy i jak burza wsiadam razem z nią do auta. Jedziemy równe 15 minut, a w międzyczasie udaje mi się napisać do Nadie żeby już zabierała Stu do nas. 
                                                                        ~***~
Na całe szczęście wszystko poszło zgodnie z planem, a moja dziewczyna bliska łez zaczyna dziękować
"Najlepsze urodziny ever! A wszystko
dzięki przyjaciołom i temu bardzo
szczególnemu panu!
Kocham Cię @niallhoran"-Nat na IG
wszystkim po kolei za zorganizowanie tak zajebistej imprezy! W między czasie dowiedziałem się, że Husan zaprosili Scott'a, przyjaciela mojej dziewczyny i w ogóle gościu okazał się spoko. Kiedy poszedłem na chwilę na górę dostałem powiadomienie z IG. Zobaczyłem zdjęcie, które zaraz po zrobieniu zostało moją tapetą. Czapka, którą Natie zabrała nawet nie wiem komu, taki spontan i to jest zajebiste, bo... Kiedy udawaliśmy parę do zwykłego selfie musieliśmy się szykować i udawać, że coś między nami jest, a teraz już nie udajemy, my jesteśmy prawdziwi... 

Kiedy koło 5 a.m wszyscy postanowiliśmy iść spać, ja zaprowadziłem bardzo pijaną Natie do naszej sypialni. Dziewczyna siada na łóżku i zaczyna się rozbierać
-Natie, co Ty...?-pytanie staje mi w gardle kiedy widzę jak szatynka podchodzi w moją stronę
-Chcę iść spać, ale chcę twoją koszulkę!-zaczyna chichotać i styka swoje wargi z moimi-Lubię Twój zapach, lubię Twoje włoski, lubię Ciebie całego Niall...-ospale kładzie się na łóżku, a ja w niemałym szoku szukam dla niej swojej koszulki
-Idź spać skarbie-przykrywam ją i całuję w czoło i kiedy kieruję się do wyjścia jej dłoń oplata mój nadgarstek
-Ale wrócisz tutaj?
-Tak, tylko muszę coś załatwić-znów ją całuję i wychodzą z naszej sypialni by wejść do pokoju Natie gdzie siedział ostatni prezent dla dziewczyny Tego malca dostanie dopiero rano, ale muszę go chyba jednak wyprowadzić... 
Postanowiliśmy, że kupimy Nat małego pieska razy Samojed, zawsze marzyła o żywym stworzeniu, a my jesteśmy właśnie od spełniania marzeń! Kiedy wróciłem do sypialni po spacerze z psem, Natie nadal nie spała, wpatrywała się w drzwi i chyba czekała aż ja się zjawię
-Już jesteś...-ziewnęła i wtuliła się w poduszkę-Chodź już spać
-Tak, tak, już idę-wskakuję na swoją stronę łóżka i mocno przyciągam do siebie szatynkę
-Dobranoc Nini-mówi prosto w mój tors
-Dobranoc Natie-szepczę w jej włosy
   I tak oto zasypiamy...
_____________________________________________________________
Stwierdzam, że powrót do szkoły jest zawsze ciężki! W rozdziale pomagała mi moja kochana Susan, czyt. penguin xd Bo oczywiście ja wyobraźni nie mam -,- Urodziny Natie pisane 4 noce pod rząd, ciężko się pisało, bo musiałam zaplanować niespodzianki dla Nat i tutaj przyszła mi z pomocom Susan! Ale rozdział jest, ja jestem chyba zadowolona... A teraz wreszcie idę spać... xx
Lots of Love niewyspana Vicol♥

poniedziałek, 9 listopada 2015

1.13 "Cieszę się, że jesteś..."

  *31 października, Halloween, 6 a.m*
Stylówa Natie na podróż do Sheffield 
  Stanęłam przed kanapą w naszym salonie i ległam jak długa, przed 10 minutami wstałam. Do Sheffield z Londynu jedzie się 3 godziny i około 30 minut, a o 7 a.m musimy wyjechać, żeby wcześnie zajechać do hotelu chłopaków. Każda z nas ma średnich rozmiarów walizeczkę, a w niej chuchy na koncert, kosmetyki, biżuterię i ogółem tylko najpotrzebniejsze rzeczy! Wymyśliłyśmy sobie, że na koncert chłopaków, który odbywa się w Halloween przebierzemy się! Soph wybrała cheerleaderkę z lekkimi domieszkami wampiryzmu, El za gwiazdę filmową wilkołaczkę, Susan za hipiskę w stylu zombie, a ja... Ja przebiorę się za fankę One Direction, tylko delikatnie podrasowaną na zjawę czy inne mrooczne stworzenie! Tak, jestem bardzo oryginalna(wyczuj ten sarkazm), a przy okazji wtapiam się w tysiące dziewczyn, które pewnie już od kilku godzin czatują pod stadionem! Pomińmy fakt, że aktualnie leżałam na kanapie w piżamie z "Adventure Time" i musiałam ubrać się w coś normalnego, bo do koncertu jeszcze trochę! Kiedy na mnie wpadła równie zaspana El zrozumiałam, że już pora... Na mocną kawę! Krokiem w stylu zombie ruszyłam w stronę kuchni i równie szybko ustawiłam na wyspie kuchennej cztery kubki po czym nalałam do nich brązową ciesz powrócenia do żywych! Kiedy już całą czwórką byłyśmy jako-tako obudzone nadszedł czas na znalezienie ubrań idealnie nadających się na podróż i pobyt w Sheffield. Na moją twarz jak zwykle narzuciłam wszystko byleby wyglądać dobrze i jako pierwsza byłam gotowa! W między czasie kiedy moje przyjaciółki się szykowały ja jadłam płatki i oglądałam kreskówki na Cartoon Network...
  Kiedy wybiła 7 a.m mogłyśmy ruszyć do garażu by po chwili zajmować swoje miejsca, ja z tyłu razem z El, a Soph z przodu zaraz obok Susan będącej naszym kierowcą. Kiedy Sus wreszcie wstukała wytyczne do GPSa mogłyśmy ruszyć!
                                                                 ~***~
Po około 3h 30 minut byłyśmy już pod hotelem, w którym One Direction się zatrzymało, Susan wjechała na podziemny parking, a my po chwili wyciągałyśmy nasze walizeczki z bagażnika. Po dłuuugiej drodze na górę do holu i po jeszcze dłuższym tłumaczeniu recepcjonistce, która ewidentnie nie czyta gazet ani nie ogląda TV(nie wiedziała, że One Direction ma dziewczyny, a co za tym idzie, że my nimi jesteśmy!) wreszcie dotarłyśmy do windy. Recepcjonistka tak naprawdę nas nie przepuściła, bo zadzwonił jej telefon i kiedy się odwróciła ruszyłyśmy do windy, ale powiedzmy, że zrobiłyśmy to uczciwie, okay? Dobra, byłyśmy przy windzie, ale powstał problem, na którym piętrze i w jakich pokojach są nasi chłopcy? Chcąc nie chcąc musiałyśmy obudzić Liam'a(no bo przecież wszyscy normalni ludzie śpią do prawie 11 a.m!) i wreszcie wsiadłyśmy do windy! Kiedy dotarłyśmy na piętro gdzie znajdowali się nasi chłopcy od razu przywitał nas Liam
-Payno!-rzucam się na chłopaka, a Soph udaje obrażoną kiedy jej chłopak mocno mnie przytula
-Natie, Horan jest w pokoju 253, leć, pewnie jeszcze śpi-wskazuje na korytarz i mnie puszcza
-Dzięki! Ale w razie czego, gołąbeczki, macie się zachowywać w ciszy!-wszyscy zaczynają się śmiać, a ja ruszam w stronę pokoju mojego chłopaka
  253 no dalej sobie pokoi wybrać nie mogli! Eh.. Szłam kilka chwil aż wreszcie dotarłam do tych cholernie oddalonych od windy drzwi! Chwyciłam za klamkę by sprawdzić czy drzwi są otwarte, jak się domyśliłam były zamknięte, a ja musiałam obudzić mojego chłopaka A ja chciałam mu zrobić niespodziankę...! Wyciągnęłam swojego iPhone'a i wystukałam treść
Do: Nini♥
Mój kochany chłopaku... OBUDŹ SIĘ, OD KILKU MINUT WALĘ W DRZWI I CZEKAM AŻ MI OTWORZYSZ! 
Co z tego, że nie waliłam w drzwi, niech sobie myśli, że tak było... Po drugiej stronie usłyszałam głośny dźwięk i niewyraźne wyrazy, coś w stylu "Kto kuźwa tak wcześnie mnie kurwa budzi, kurwa..!" Od razu widać, że mój chłopak ma dobry humor..! Zaraz jednak słyszę jak idzie w stronę drzwi i je otwiera. Na jego usta od razu wpełza uśmiech
-Nathalie!-chwyta mnie w objęcia i wtula twarz w moje włosy
-Nialler!-zaciągam się zapachem jego żelu pod prysznic
Nie wiem ile stoimy wtulenie w siebie, ale na tyle długo, że wokół nas zbiera się reszta par z 1D i słyszymy ciche "Awwww!" Zaraz po tym odrywamy się od siebie, a reszta robi "Buuuu!"
-Ej! Koniec przedstawienia, ja i mój chłopak idziemy się przytulać bez widowni!-wytykam język i ciągam Niall'a do pokoju
  Chwilę słyszę ich szepty, ale zaraz potem słyszę też, że odchodzą i wtedy czuję jak dłonie Niall'a oplatają mnie w pasie
-Nawet nie wiesz jak tęskniłem...-jego usta delikatnie całują mój kark
-Hmm...-zagryzam wargę-Wydaje mi się, że wiem...-zaczynam bawić się palcami chłopaka
-Jezu, jak ja Cię kocham!-szybko odwraca mnie w swoją stronę i z namiętnością wpija się w moje usta
-Ja. Ciebie. Bardziej-mówię między kolejnymi pocałunkami
                                                                ~***~
  Jest 7 p.m, a ja, Susan, Soph i El siedzimy w pokoju Niall'a i szykujemy się na ostatni koncert One Direction. Mamy już swoje potworne charakteryzacje, a na łóżku porozkładane są cztery różne zestawy. Oczywiście musiałam wyrzucić mojego chłopaka z pokoju i on od dobrych 15 minut dobija się do drzwi, bo chce wziąć jakąś koszulkę
-Jak mam Ci otworzyć jak jestem w samej bieliźnie?-staję przed lustrem poprawiając wyprostowane włosy
-Normalnie, a skoro nie masz ciuchów tym bardziej mi otwórz!-zaczynam się śmiać, a zaraz za mną moje przyjaciółki
-Jesteś nie wyżyty Horan-zakładam na siebie dużą bluzę chłopaka i otwieram mu drzwi
 Pierwsze co blondyn robi to mnie całuje i rozmazuje moją czarną szminkę, a ja karcę go wzrokiem
-Widzę, że macie przebrania-chłopak wyciąga z walizki czarną koszulkę i znów do mnie podchodzi-A za co przebiera się moja dziewczyna?-zagryza powoli wargę i delikatnie odpina moją(jego) bluzę
-Twoja dziewczyna przebiera się za Directionerkę z zaświatów, jest to oryginalne, a Ciebie nie będzie kusić, bo nie wyglądam w tym seksownie-szybkim ruchem odsuwam się od chłopaka, a on uśmiecha się pod nosem
-Ty we wszystkim wyglądasz seksownie skarbie-mówi i wychodzi z pokoju zostawiając mnie czerwoną jak burak
-Coś czuję, że po koncercie będzie się działo!-Susan zaczyna się śmiać, a ja czerwienię się jeszcze bardziej
-Ja... Wątpię, znaczy... My nie... Właściwie ja nie...-teraz wiem, że moja twarz wygląda jak pomidor
-O mamo, a więc Horan będzie twoim pierwszym!-poziom ekscytacji dziewczyn sięga 100
-Ja... Nie wiem...-siadam na łóżku-Dobra zakończmy ten temat!-chwytam ubrania i idę do łazienki
  To chyba logiczne, że ja jeszcze nie... Chodziłam tylko z jednym chłopakiem i nie potrzebowałam... A co jeśli Niall właśnie wyczekuje na moment aż my...? Jezu jestem przez to cała czerwona! Zamknęłam oczy i zaczęłam ubierać się w strój Directioner, na iPhone założyłam case z 1D, nasunęłam kujonki na nos i poprawiłam słuchawki, przejrzałam się jeszcze w lustrze i wreszcie wyszłam. W pokoju siedzieli już wszyscy i patrzyli na mnie wyczekująco
-Natie, za 15 minut mamy być na stadionie, czekaliśmy już tylko na Ciebie!-mówi mój chłopak i ciągnie mnie w stronę windy, która nadal jest jak dla mnie za daleko!
  Ustaliliśmy, że każda para pojedzie oddzielnym autem, cóż po tym co stało się wcześniej w pokoju nie czułam się zbyt pewnie w towarzystwie blondyna i on chyba musiał to zauważyć kiedy siedziałam spięta i patrzyłam w okno. Niall przysunął się do mnie bliżej i delikatnie chwycił moją dłoń na co automatycznie się spięłam jeszcze bardziej Spokojnie idiotko, on chce tylko okazać Ci czułość, a nie ruchać się w aucie!
-Nathalie... Co się stało?-zapytał, ale ja nadal patrzyłam w okno w milczeniu-Ej skarbie-delikatnie obrócił moją twarz w swoją stronę i zmusił do patrzenia na niego
-Bo ja... Znaczy...-przełknęłam ślinę, a do mojej twarzy dotarły nowe rezerwy ciepła
-Coś nie tak? Zawsze pod czas jazdy byłaś wygadana, a teraz... Możesz mi o wszystkim powiedzieć, nie bój się-posyła mi pokrzepiający uśmiech
-To nie tak, że ja nie chcę Ci powiedzieć... Po prostu-zagryzam wargę Czemu akurat teraz musimy rozmawiać o tym, że boję się kurwa ruchać?! Powinniśmy pogadać na spokojnie, a nie w drodze na pieprzony koncert!
-Po prostu...?-wlepia we mnie swoje niebieskie gały i czeka
-Po tym jak powiedziałeś, że we wszystkim wyglądam seksownie, Susan zażartowała, że po koncercie będzie się działo, a ja.. No nie...-nie wiem czy da się bardziej czerwienić niż ja w tej chwili
-Natie, jesteś taka spięta tylko dlatego, że jesteś dziewicą i boisz się tego co może się między nami stać?-chłopak chwyta mnie za biodra i sadza sobie na kolanach
-Tak, tak mi się wydaje, ja po prostu...-chłopak wpija się w moje usta nim daje radę skończyć zdanie
-To co się stanie między nami, będzie twoim wyborem, ja będę tylko czekał, a potem starał się żebyś była zadowolona, okay księżniczko?-szepcze wprost w moje czarne usta
-Okay książę-zaczynam chichotać, a całe moje spięcie gdzieś zniknęło
-Kocham Cię-znów mnie całuje
-Kocham Cię mocniej-uśmiecham się i wtulam w jego klatkę piersiową
                                                                            ~***~
   Chłopcy śpiewają kolejną piosenkę, a ja razem z Susan stoimy wśród fanek, które skakały z radości. Kiedy przestają śpiewać jest pora na przemowę chłopaków o tej rocznej przerwie, wyciągam telefon i zaczynam robić zdjęcia na snapa, w ostatnim czasie strasznie dużo Directioners zaczęło się mną interesować więc tak naprawdę specjalnie dla nich to robię. Mój wzrok spotyka się ze wzrokiem blondyna i czuję, że przez następny rok nie zobaczę go takiego wesołego, może będzie bardziej wypoczęty, ale nie będzie tak szczęśliwy jak pod czas koncertów. Poprawiam okulary i patrzę na Susan wsłuchaną w słowa chłopaków, szatynka szczerzy się jak głupia i patrzy na swojego chłopaka z tak wielką radością pomieszaną z miłościom, że nie mogę nadziwić się temu, że oni też kiedyś udawali parę
-Kochamy Was!-z transu myślicielstwa wyrywa mnie krzyk Liam'a
Zaczynam piszczeć równie głośno co fanki 1D, czuję wręcz, że zaraz stracę głos, ale mało mnie to w tym czasie interesuje
                                                ~***~
-Jejku, jak po kujonkach mnie oczy bolą!-rzucam zerówkami w kąt pokoju i rzucam się na łóżko
-To mogłaś założyć swoje normalne okulary-Horan ściąga buta i rzuca się na łóżko obok mnie
-Nie, bo w nich wyglądam jak pasztet-prycham i ściągam gumkę z już nie tak idealnie prostych włosów
-Seksowny pasztet-blondyn zabawnie porusza brwiami, a ja uderzam go poduszką w twarz
-Seksowny czy nie, ale pasztet-staram się zdjąć koszulkę, ale jednak moja głowa i ręce są za duże i zostaje ona w połowie
 Słyszę śmiech Horan'a i jego dłonie jadące po mojej talii do rąbka zaciętej koszulki
-Pomóc Ci zdjąć coś jeszcze?-wlepia we mnie swoje gały, a ja robię się czerwona
-Buty-wytykam mu język
-To żadne wyzwanie, bo widziałem Twoje stopy zanim jeszcze zobaczyłem twoją twarz-blondyn wstaje i mocno mnie przytula
-To taka miłość od pierwszej stopy-parskam
 Czuję jak chłopak się uśmiecha i zaczyna całować mnie po karku, zagryzam wargę i odwracam się w jego stronę
-Niall...-wkładam ręce pod jego koszulkę by zaraz potem ostatecznie ściągnąć ją z chłopaka-Pożyczysz mi jakieś spodnie i koszulkę? Chcę już iść się myć-moje usta delikatnie jeżdżą po jego linii szczęki
-Ja_jasne-w jego oczach widzę lekki zawód, ale on chyba nie myślał, że ja coś chciałam z nim dzisiaj...?
Szybkim krokiem podchodzi do walizki i rzuca w moją stronę swoje bokserki i za dużą koszulkę, zaczynam mieć wrażenie, że jest zły...
  Nie chciałam, żeby odebrał to jako zachętę do czegoś... Teraz na pewno jest na mnie zły...! Biorę szybki prysznic, ubieram się i wchodzę z powrotem do pokoju. Chłopak siedzi przed telewizorem w samych bokserkach i zdaje się mnie ignorować A nie mówiłam? Musiałam zacząć mu dawać sprzeczne znaki, a teraz jest zły! Powoli zbliżam się do niego i kładę ręce na jego barkach od tyłu
-Niall, przepraszam-wzdycham
Blondyn chwycił koc i zaczął się kłaść z ponurym spojrzeniem na kanapie
-Nialler, nie możesz się na mnie o to złościć!-zagryzam wargę w zdenerwowaniu i wybiegam z pokoju, nie obchodzi mnie gdzie byleby dać Niall'owi czas na od obrażenie się za takie coś!
-Nathalie stójże kobieto!-chwyta mnie za nadgarstek Nawet nie wiedziałam, że jest taki szybki...
-Przepraszam, ja nie chciałam żebyś myślał, że ja chcę...-stoję na dystans w razie czego
-Ja po prostu miałem mały problem, a Ty mi w tym nie pomagałaś-zobaczyłam jak na jego policzki wpływa czerwień Role się odwróciły, co Horan?
  Kiedy docierają do mnie słowa chłopaka również robię się czerwona i zjeżdżam spojrzeniem w dół
-Jezu, Niall!-zakrywam oczy i zaczynam chichotać
-Też Cię kocham-mocno mnie przytula
                                                           ~***~
  Jest godzina 3 a.m, a ja kurwa nie mogę zasnąć! Wiercę się i piję wodę i wstaję i liczę owce, ale nic kuźwa mi nie pomaga zasnąć!
-Natie, czy możesz wreszcie przestać się wiercić?!-słyszę głos blondyna i odwracam się w jego stronę
-Gdyby to było takie łatwe, nie mogę zasnąć, mam dziwne odczucie, że to łóżko jest twarde!-znowu wstaję i chwytam butelkę z już prawie kończącą się wodą
-Chcesz się zamienić?
-A skąd pewność, że zasnę? Chyba wezmę kąpiel, albo coś...-wzdycham i biorę czarny ręcznik z komody
-Zamówić Ci mleko na dole?-blondyn powoli się podnosi i podchodzi bliżej mnie
-Okay-całuję chłopaka w policzek i wchodzę do łazienki
Ściągam piżamę i odkręcam gorącą wodę oraz nalewam jakiś różany płyn. Wiążę włosy w wysokiego koczka i wchodzę do cieplutkiej wody, jak zawsze robię jeszcze więcej bąbelków. Zamykam oczy, kładę głowę na krawędzi wanny i zaczynam rozmyślać... Z transu wybudza mnie pukanie do drzwi
-Natie, mam mleko, przynieść Ci je?-otwieram oczy i patrzę na drzwi
-Jeśli możesz... Jest mi tutaj tak dobrze...-zagryzam wargę i widzę jak blond czupryna wystaje zza drzwi
-Proszę-podaje mi duży kubek z mlekiem-Potowarzyszyć Ci?-porusza zabawnie brwiami, a ja zaczynam chichotać
-Możesz posiedzieć na podłodze-wytykam mu język i biorę łyka mleka
-Dobre i to-chłopak zaczyna usadawiać się na podłodze
-To był żart Niall! Nie będę się kąpała przy Tobie-zaczynam się rumienić
-Spokojnie Nat, ja też żartowałem-szybko się nade mną nachyla i całuje
-Głupek-uśmiecham się
-Nie jestem głupkiem!
-Jesteś moim głupkiem
-To już brzmi lepiej-chłopak zamyka drzwi, a ja powracam do picia mleka i rozmyślania
  Nawet nie wiem kiedy zasypiam, co prawda kiedy budzę się jest 6 a.m, a woda w wannie nie jest już ciepła i nie ma ani jednego bąbelka, ale stwierdzam, że całkiem dobrze mi się spało. Szybko wycieram się ręcznikiem, zakładam piżamę i wchodzę do pokoju. Niall śpi rozwalony na całym łóżku i delikatnie pochrapuje, na moje usta wpełza uśmiech, a ja podchodzę do miejsca odpoczynku mojego chłopaka. Delikatnie podnoszę jego jedną rękę i wsuwam się na jej miejsce, a bezwładna ręka chłopaka ląduje na jego twarzy
-Co, co jest?-podnosi się delikatnie, a ja się uśmiecham
-Przyszłam się przespać, ale zająłeś całe łóżko więc musiałam zrobić sobie miejsce-zabieram chłopakowi poduszkę i układam na niej głowę
-Chodź no tutaj-przyciąga mnie do siebie i czuję jak chłopak zabiera poduszkę, na której jeszcze chwilę wcześniej leżałam
-Kocham Cię Niall-mówię w jego tors i zamykam oczy
-Kocham Cię Natie-całuje mnie w czoło i przyciąga jeszcze bliżej siebie
                                                  ~***~
  Budzi mnie zapach świeżej kawy i delikatnie zachrypnięty głos Irlandczyka
-Wstawaj skarbie, już dwunasta...-nachyla się nade mną, a ja zakrywam usta
-Błagam nie rano, mój oddech nie jest zbyt dobry-odwracam się na drugi bok
-Oh skarbie, ja chcę Cię pocałować-mruczy
-Nie, chyba, że masz dla mnie szczoteczkę do zębów i pastę-tym razem zakrywam jego twarz ręką
-Nie, ale mam Latte i muffina-stawia przede mną tacę z jedzeniem
-Kocham Cię-rzucam się na muffina, a chłopak zaczyna się śmiać
   Kiedy pożeram swoje śniadanie i wypijam moją ulubioną latte wreszcie się podnoszę
-Wracamy dzisiaj do domu?-pytam przeszukując moją walizeczkę
-Wieczorem-blondyn ubiera jedną z wielu czarnych koszulek
-Czyli mogę iść spać dalej-ziewam i kieruję się z powrotem do łóżka
-O nie ma mowy!-chwyta mnie w pasie i przenosi na drugą stronę pokoju-Ubierasz się i idziemy na miasto
-Ubierasz się i idziemy na miasto-zaczynam go przedrzeźniać i znów przeszukuję walizkę, wyciągam wszystko co jest mi potrzebne i wpycham blondyna do łazienki
-A czemu Ty nie możesz się tutaj przebrać?-chłopak patrzy na mnie spode łba
-Bo tutaj jest TV, a ja lubię oglądać TV rano, chyba zauważyłeś-zamykam mu drzwi i zaczynam się przebierać
   Kiedy już mam na sobie spodnie i czarną koszulkę ze znaczkiem batmana postanawiam wziąć bluzę chłopaka i jego żółtą czapkę I tak jej nie nosi, a mnie się przyda! Makijaż robię przy przedniej kamerce iPhone, a paznokcie maluję stojąc przy parapecie, na nogi zakładam adidasy i wreszcie otwieram chłopakowi drzwi od łazienki. Blondyn ogląda mnie od góry do dołu i uśmiecha się
-Ładna czapka
-Dziękuję, mój chłopak mi dał-z kieszeni bluzy wyciągam lizaka i patrzę na chłopaka rozbawionym wzrokiem
-Wydaje mi się, że twój chłopak nie przypomina sobie, że dał Ci tą czapkę, ale cóż-blondyn chwyta mojego lizaka i wkłada sobie do buzi
-Ej, on był mój!-robię naburmuszoną minę i siadam na łóżku
-Ale był w mojej bluzie
-Idziemy na ten spacer? Zaczynam się nudzić!-szczerzę się w jego stronę i kiedy otwiera buzię żeby mi odpowiedzieć zabieram mu lizaka
-No to chodź, marudo-chwyta moją rękę, a drugą otwiera nam drzwi
  I tak oto kierujemy się w stronę windy, która cały czas jest za daleko! Kontynuując, na dole spotkaliśmy Husan, szatynka zjadała muffina za muffinem, a chłopak pił jakiś koktajl. Kiedy doszliśmy do pierwszego-lepszego kiosku kupiłam paczkę gum i tak na wszelki wypadek wepchnęłam cztery... Idąc ulicą mijaliśmy wielu ludzi, zauważyłam, że większość z nich jest smutna, w Irlandii smutna społeczność jest mniejszością, a tutaj szczęśliwi ludzie to może nie całe 20%... Ja wiem, życie często daje w kość, ale nie można chodzić przygnębionym, trzeba brać wszystko na klatę i dzielić się z ludźmi uśmiechem! 
Nagle usłyszałam "You're gonna go far kid" czyt. mój dzwonek, a na ekranie wyświetliło się zdjęcie Stu
-Tak braciszku?
-Co za jebany skurwiel... Natie, jesteś w Londynie?-mój brat nie brzmi na szczęśliwego
-Nie, jestem w Sheffield, ale co się stało Stuart?
-Jak co tydzień odbieraliśmy z Nadie pocztę i okazało się, że oboje dostaliśmy zaproszenia
-Ale konkretnie na co?
-Na cholerny ślub tego chuja z tą jebaną zołzą!-mówi, a ja mam w oczach łzy
-Ojciec... Zaprosił nas na swój cholerny ślub?-stanęłam w miejscu niepokojąc tym Niall'a
-Tak! I jeszcze chce żebyś pomogła tej jego zołzie wesele przygotować!
-Ja... A kiedy jest ten ślub?-czuję jak słowa więzną mi w gardle
-14 listopada... Natie, jeśli mama będzie dzwonić, odmów jej, ja nie mam zamiaru jechać na ten cholerny ślub!
-Ja też nie mam ochoty, ale przecież pół naszego życia był dobrym ojcem, nie możemy mu tego zrobić!-zagryzam wargę by nie zacząć płakać
-Mam go w dupie Nat, poza tym on nadal uważa, że bez jego pomocy jesteśmy biednymi nieudacznikami, on ma nas gdzieś Nat, zaprosił nas z grzeczności!
-Trudno...
-Ah.. I dzwonił do mamy, żeby powiedzieć jej, że jest z Ciebie dumny, bo masz sławnego chłopaka i teraz jesteś jego córeczką, bo jesteś tak samo bogata jak on...-Stuart wręcz syczy do telefonu, on jest bardziej cięty na ojca niż ja...
-Niech mnie w dupę pocałuje, idziemy na ślub, bo trzeba wesprzeć dziadków w trudnych dla nich chwilach, przecież niecodziennie ich syn dupek wychodzi za ździrę, która wypycha sobie cycki banknotami-prycham do telefonu
-Okay, ale robię to tylko dla Ciebie, babci Emily i dziadka Tom'a!
-Dobra, okay Stu, ja już kończę, do zobaczenia w Londynie!-szybko się rozłączam i zagryzam wargi jeszcze bardziej Odwołuję całe moje wcześniejsze słowa! Nie da się wszystkiego wziąć na klatę...
I tak oto na środku chodnika zaczynam płakać, mój makijaż rozmazuje się i już na pewno wyglądam jak panda, a Niall mocno mnie przytula
-Cśś... Spokojnie Natie
-Jak ja mam być spokojna? Zostałam kurwa zaproszona na ślub mojego ojca chuja i jego ździry!-łzy płyną mi po policzkach, a widoczność zmniejsza mi się z każdą chwilą
-Pojadę tam z Tobą i wygarnę mu co o nim myślę-blondyn podnosi mnie do góry, a ja oplatam nogami jego biodra-Przez niego moja najwspanialsza dziewczyna płacze, mam ochotę mu zajebać-mówi, a nasze nosy delikatnie się stykają
-Cieszę się, że jesteś...-wpijam się w usta chłopaka
-Przyjemność po mojej stronie-mówi w przerwie po między serią kolejnych pocałunków
       I tak oto stoimy na środku chodnika całując się i nie zwracając uwagi na ludzi czy paparazzich robiących nam zdjęcia zza drzew czy witryn sklepowych...
 ________________________________________________________________
Te dziwne sceny są spowodowane oglądaniem z Danielem "American Pie 2". A ja się zastanawiałam dlaczego jestem taka zboczona, to przez mojego chłopaka i jego zamiłowanie do zboczonych komedii! Piszę to 6.11 więc Natie za dwa dni obchodzi urodziny! Jejku jak ten czas szybko leci, jeszcze niedawno była ledwie szkicem całej historii...
   Lots of Love♥