niedziela, 25 października 2015

1.11 Pustka w sercu i pokoju

 *28 września, lotnisko, 10 p.m*
-Jesteś pewna, że nie chcesz lecieć ze mną samolotem?-Niall po raz setny wtulał twarz we włosy Nat i tyle samo razy zadawał to pytanie
-Tak Niall, jestem już dużą dziewczynką kochanie-Natie ze smutkiem w oczach uśmiecha się w stronę blondyna
-No tak, ale... Jak ktoś na Ciebie napadnie?-chłopak zaczął wymyślać czarne scenariusze
-Spokojnie, zaraz po starcie zadzwonię na Skype, okay?-dziewczyna spogląda na zegarek-Za 10 minut mam samolot, Kocham Cię-Natie mocno przytula się do chłopaka i znów go całuje
-Ja Ciebie bardziej-blondyn trzyma dziewczynę tak jakby zaraz miała zniknąć i w gruncie rzeczy tak miało się stać
  Para stała chwilę w siebie wtulona i dziewczyna musiała ruszyć na odprawę. Kiedy chłopak zniknął za drzwiami lotniska, Nathalie wyjęła telefon i wystukała
"Natie Miller: @NiallOfficial Już tęsknię skarbie ♥"
  I ruszyła wreszcie na odprawę. Kiedy zajęła już miejsce w samolocie, nie umiała opanować łez, nigdy nie pomyślałaby, że będzie tęsknic za tym gburem z windy, a jednak... Zaraz po starcie włączyła laptopa i zadzwoniła do swojego chłopaka, rozmawiali całą drogę do Londynu, znaczy jakby rozmawiali, większością z tego był sen dziewczyny, która zmęczona emocjami zasnęła pod czas opowieści Niall'a na temat tego jak wszyscy chłopcy z zespołu są smutni z powodu wyjazdu Nat. Chłopak kilka godzin patrzył jak jego wybranka słodko drzemie i czuł coraz większą tęsknotę. W końcu dziewczyna się obudziła i znów rozmawiali, do momentu kiedy nadchodziło lądowanie, a pilot kazał wyłączyć urządzenia. Para pożegnała się czułymi słowami i wirtualnym przytulasem by zaraz potem się rozłączyć. Kiedy dziewczyna wychodzi z samolotu i odbiera walizkę, kieruje się w stronę wyjścia z lotniska. Dziewczyna niczego się nie spodziewając szła przed siebie na stoisko taksówkarzy kiedy nagle ktoś zakrył jej ręką oczy, już miała zacząć krzyczeć kiedy osoba, która ją zaskoczyła zaczął się śmiać, rozpoznała w tym śmiechu, śmiech swojego brata
-Stuart Luke Miller, nie strasz mnie tak!-dziewczyna rzuciła się na szyję swojego bliźniaka ze łzami w oczach
-Nathalie Alissa Miller, wybacz mi siostro!-chłopak mocno przytula do siebie swoją bliźniaczkę, również z mokrymi oczami
-Tęskniłam braciszku!
-Uwierz mi, że ja też siostrzyczko!
Rodzeństwo tuliło się kilka minut, a ludzie patrzący na nich z boku musieli myśleć, że są parą, ale byli tylko bardzo zżytym rodzeństwem. Kiedy już nacieszyli się sobą wystarczająco mogli wreszcie ruszyć do auta Stu i pojechać do akademika w którym mieszkały bliźniaki i Nadie. Rodzeństwo było na miejscu po około 15 minutach i na dziewczynę od razy rzuciła się jej przyjaciółka. 
-Nathalie wiesz jak ja tęskniłam?!-krzyczała blondynka nie zważając na panującą jeszcze ciszę nocną
-Domyślam się Nadie, ale teraz chodźmy już do pokoju, muszę się rozpakować i napisać do mojej drużyny RR-Natie rusza w stronę windy, a za nią Sadie(Stu+Nadie)
   "Ja już w Londynie, rozpakowana i zmęczona! 
                         Łóżko wzywa! Natie xoxo"
   Wyślij do: Nini♥, Sus♥, Soso^^, El:*, Harreh*.*, Lou:)), Li C:
                           Potwierdzone! 
 *Oczami Natie*
 Padłam na łóżko ubrana w moją ulubioną piżamę i spojrzałam na moją parkę, Stuart zamienił się z Kate(koleżanka z wykładów) i jest z nami w pokoju! Bez wiedzy kogokolwiek z otoczenia! Taki mój braciszek jest "szalony". Wkopałam się pod warstwę dwóch kołder i spojrzałam jeszcze raz na telefon
  Od: Nini♥
 My w drodze do kolejnego miasta, zadzwonię jak tylko wstanę, chłopcy karzą Cię wyściskać, tak więc xxx 
                                      P.S Tęsknię kochanie!x
 Uśmiechnęłam się i schowałam telefon pod poduszkę przy okazji gasząc lampkę od swojej strony
-Dobranoc gołąbeczki-szepnęłam wtulając się w małą poduszkę z pokoju Niall'a
*11.25 a.m*
Obudził mnie mój dzwonek i mogłam się tylko domyśleć, że to z pewnością mój chłopak
-Halo?-zapytałam zaspana
-Hej słońce-usłyszałam irlandzki akcent chłopaka pomieszany z poranną chrypką i od razu się uśmiechnęłam
-Witaj-podnoszę się do pozycji siedzącej-Jesteście już w hotelu czy nadal jedziecie?-spoglądam w stronę łóżek złączonych przez Sadie i nie dostrzegłam ich tam
-Nadal jedziemy, ale bez twojej rozgadanej osoby jest tak strasznie cicho-słyszę i mogę sobie tylko wyobrazić tęsknotę w jego niebieskich tęczówkach
-Ja siedzę w pokoju akademickim, w tamtym roku wydawał się mniej pusty...-wzdycham i nasuwam na stopy kapcie w kształcie babeczek
-Bo mnie nie ma u twojego boku, żeby móc Cię tulić
-Oczywiście, wolałam pokój w naszym domu, a teraz Stu mieszka z nami i nie mam do kogo się odezwać-włączam głośnomówiący i zaczynam ścielić swoje łóżko
-Zawsze możesz tam wrócić, dziewczyny przyjmą Cię z otwartymi ramionami
-Wiem, ale nie mam auta, a od domu do uczelni na pieszo jest 40 minut, znając moje tempo godzina, a nawet więcej! Wolę mieć 5 minut Niall-otwieram szafę gdzie znajdują się moje ciuchy jeszcze z tamtego roku akademickiego, większość czarnych
-Wiesz, za miesiąc masz urodziny, wszystko się może zdarzyć...-blondyn zabrzmiał jakby chciał mi zasugerować, że kupuje mi auto
-O nienienienienie, nie kupisz mi auta! Sama zarobię! Zatrudnię się w tej samej kawiarni co Scott i dam radę!-mówię, dumnie unosząc głowę mimo iż wiem, że chłopak tego nie zobaczy
-Natie, jestem twoim chłopakiem, mam pieniądze i chęci żeby kupić Ci auto! Nie kłóć się ze mną, bo i tak nie wygrasz kochanie-mimo delikatnie ostrego tonu głosu wiem, że mój chłopak szczerzy się do telefonu
-A ja jestem twoją dziewczyną i nie chcę auta!-wyjmuję typowy dla studiującej mnie zestaw i znów siadam na łóżku
-Tęsknię za Tobą i za naszymi małymi docinkami...-chłopak wzdycha
-A ja tęsknię za Tobą bardziej-odpowiadam mu tym samym, nagle do pokoju wbija Sadie drąc ryje na cały regulator-Nialler, moja dzieciarnia wróciła, zadzwonię po lunchu, okay?-chwytam telefon do ręki
-Okay. Kocham Cię Miller!-blondyn cmoka mi do słuchawki
-A ja kocham Ciebie Horan!-odpowiadam również cmokając i się rozłączam
  Po rozłączeniu się czuję pewnego rodzaju pustkę... Przez pół roku byliśmy nie rozłączni, z czego pierwsze kilka miesięcy wręcz błagaliśmy o to żeby pozwolili nam nie spędzać razem czasu, a teraz nie potrafię wyobrazić sobie jak to będzie... Niby Niall obiecał że będzie do mnie dzwonił w każdy poranek i w każdej przerwie, wieczorem i jeśli trzeba będzie w nocy, ale nie będzie obok mnie materialnie... Nie przytulę się do niego, nie zostanę w nocy zgnieciona jego ciałem, nie poczuję jego wody kolońskiej, nie pocałuję jego wiecznie uśmiechniętych ust, nie spojrzę w jego duże, niebieskie tęczówki by zapomnieć o Bożym świecie, nie usłyszę jego wesołego śmiechu kiedy Harry opowie jakiś suchar, nie zapytam go co chce na śniadanie, nie będę uciekała przed nim kiedy "przypadkowo" obleję go wodą, nie będę z nim pływała na głębokościach, nie zasnę słuchając bicia jego serca i nie wtulę twarzy w jego klatkę piersiową kiedy będzie mi smutno... Co ja sobie mogłam wyobrażać wierząc, że taki związek się uda? Ale to przejściowe... W marcu zespół robi roczną przerwę, wtedy będziemy znów razem 24h na dobę i będziemy mogli się tulić! 
 Nawet nie zauważyłam kiedy łzy zaczęły płynąć mi po policzkach utrudniając widoczność
-Jejku... Natie, wszystko okay?-słyszę zmartwioną Nadie, ale nie potrafię odpowiedzieć, głos zatrzymuje mi się w gardle i wydaję tylko przeciągły krzyk rozpaczy
-Siostrzyczko...-Stuart mocno mnie przytula, a moja przyjaciółka ponawia jego czyny i jestem tulona tak długo aż nie przestanę płakać
-No już, Natie, to tylko miesiąc, pamiętasz, on na Twoje urodziny znów przyjedzie!-Nadie podaje mi kolorowe pudełko chusteczek i znów przytula
-Aaale too taaak straaszniee długoo-zaczynam się jąkać i mocno wtulam się w moją rodzinę
-Dasz radę siostra, jesteś dzielna, pamiętasz? W końcu jesteś moją bliźniaczką, ta sama krew i inne, więc jesteś najdzielniejszą dziewczyną na świecie! Nie płacz pingwinku!-blondyn gładzi moje i tak potargane włosy i przytula
-Kocham Was, wiecie?-uśmiecham się przez łzy
      Po około 2h wreszcie idę się ubrać, nadal jednak trochę pociągając nosem, ale już w pełni(no prawie) odbudowana psychicznie! Kiedy już wyglądałam jak studentka aktorstwa, skierowałam swoje kroki do mojego pokoju i spakowałam do plecaka papierosy(które paliłam na studiach żeby się odstresować, ale dzięki Niall'owi zmniejszyłam ich ilość na dwa dziennie), klucze, kasetkę na pieniądze, iPhone'a i swojego laptopa żeby móc zadzwonić do Niall'a w trakcie lunchu. Pożegnałam się z Sadie, zapewniając ich, że wszystko ze mną dobrze i ruszyłam w stronę kawiarni przy akademickiej. Po wejściu do środka zamówiłam sobie Latte i jakieś ciasto dnia, po czym usiadłam przy stoliku pod ścianą by spokojnie porozmawiać z moim chłopakiem. Otworzyłam laptopa, ale postanowiłam jeszcze sprawdzić Twittera, jakieś portale plotkarskie i Instagrama. Na tt znalazłam bardzo ciekawy tweet konta informującego o 1D
" Niall wczoraj wieczorem odwiózł Nat na lotnisko, teraz jedzie razem z chłopakami w trasę, trzymamy kciuki za jego związek na odległość z Natie!" , to było jeszcze urocze i w ogóle, ale na jednym z portali znalazłam coś takiego:
"Niall Horan pożegnał się ze swoją dziewczyną Nathalie Miller,  jednak jak dobrze wiemy związki na odległość rzadko kiedy wytrzymują! Wiemy, że Nathalie jest już w Londynie i bierze się za ostatni rok studiów, a Niall rusza dalej w trasę przed roczną przerwą w marcu. Jednak jak informuje nas nasze źródło po Nathalie na lotnisko przyjechał tajemniczy blondyn! Czyżby Nat kręciła z kimś za plecami załamanego Niall'a?! Oto zdjęcie Niall'a wychodzącego z gmachu lotniska, smutny, prawda? A Nathalie przytula się w Londynie w najlepsze! 
No tak, to, że chodzę na studia wiedzą, ale o tym, że mam brata dowiedzieć się nie potrafili! Poza tym... Jejku biedny Niall od razu jak się odwrócił zaczął płakać... To okrutne, że musimy tak cierpieć...!
Dopiero po sprawdzeniu powinności kliknęłam ikonkę Skype na ekranie i od razu zadzwoniłam do mojego chłopaka. Odebrał od razu! Kiedy pojawił mi się na ekranie wielki uśmiech wpełznął na moje usta i za nic w świecie nie chciał zejść!

-Hej skarbie!-powiedział ucieszony i zaczesał blond kosmyki do tyłu, w dłoni trzymał gitarę czego nie zrozumiałam, ale mniejsza z tym!
-Witaj pingwinku!-wreszcie zaczynam dziabać ciasto łyżeczką
-Pingwinku powiadasz... Czemu akurat tego nielota wybrałaś?-zapytał z uśmiechem podnosząc jedną brew do góry
-Wiesz, kocham pingwinki, a Ty mi takiego uroczego nielota przypominasz!-szczerzę się do blondyna jak głupia i biorę łyka Latte
-Kocham Ciebie i tą twoją aurę słodkości!-mówi i posyła w moją stronę całusa
-A ja kocham Ciebie-zagryzam dolną wargę czując, że zaraz się rozpłaczę
-Zacznijmy może temat tego co chcesz na urodziny-blondyn porusza zabawnie brwiami
-Hm... Chcę Ciebie i pingwina-biorę kolejnego łyka Latte
-Pingwin to grubsza sprawa, ale ja mogę sprawić Ci prezent w postaci mnie, zawsze, nawet zaraz-uśmiecha się 
-Za miesiąc możesz mi go sprawić kochanie-wgryzam się w ciasto i jednocześnie szczerze w jego stronę
-Albo wcześniej jeśli tylko będziesz tego potrzebować, a ptaszki mi ćwierkały niedawno, że płakałaś po rozłączeniu się ze mną rano-zagryza wargę i patrzy na mnie smutno
-Ja... Po prostu wcześniej cały czas byłam u Twojego boku, a teraz jest mi tak pusto w sercu-wzdycham
-Psycholodzy nazywają to tęsknotą... I... Ja tęsknię za Tobą bardziej, brakuje mi Ciebie, chciałbym móc być teraz u Twojego boku i całować aż nie przestaniesz płakać-widzę jak łzy delikatnie połyskują w jego oczach
-Gdybyś tu był, nie płakałabym, że tęsknię, prawda?-już całkowicie się rozkleiłam i miałam wrażenie, że wszyscy w kawiarni z zaciekawieniem wpatrują się i wsłuchują w naszą rozmowę
-To całowałbym Cię bez powodu, o każdej porze dnia i nocy-znów zagryza wargę
-Robisz mi chętkę-uśmiecham się przez łzy 
   Rozmawiamy długo, co prawda mniej płacząc, ale nadal od czasu do czasu pociągając nosem. Nim się obejrzałam wybiła 3.40 p.m co oznaczało, że mój chłopak ma próbę, a ja muszę iść po plan wykładów na ten rok...
-Kocham Cię Nialler-uśmiecham się
-Ja Ciebie bardziej Natie-chłopak odpowiada mi tym samym i na trzy cztery się rozłączamy 
  I znów sama... Zamknęłam laptopa i już kierowałam się do wyjścia z kawiarni kiedy wpadłam na znajomą mi już osobę
-Scott!-krzyczę i rzucam się na szyję chłopaka
-Nie wierzę, Nathalie tutaj, studia zaczynasz?-chłopak zaczesuje dłuższe włosy do tyłu
-No wiesz, ostatni rok! A Ty tutaj znów pracujesz od nowego roku studenckiego?-siadam na krześle przy ladzie i patrzę na chłopaka, jego włosy są dłuższe i widać, że przestał się golić kilka tygodni temu
-Tak, potrzebuję pieniędzy żeby tutaj studiować, też ostatni rok-blondyn siada obok mnie i zaczynamy rozmawiać
  Kiedy wybija 4.35 p.m stwierdzamy, że oboje pójdziemy po plany naszych wykładów i tak ruszamy w 10 minutową podróż do sekretariatu wrednej sukowatej babki, zwanej Mrs. Melissa Black-35 letnia suka, wyżywająca się na wszystkim i wszystkich, bo zostawił ją narzeczony dla jakiejś "hot" osiemnastki! To wcale nie tak, że je nie lubię, ale jej nie lubię... Oczywiście zaraz po tym jak zaczęła się na nas drzeć, że przychodzimy za późno, dostaliśmy ochrzan, że przerwaliśmy jej malowanie paznokci, ale na końcu nawrzeszczała na nas bo... Stoimy nad nią i prosimy o dwie zupełnie inne plany wykładów! I kiedy wreszcie nam je dała mogliśmy w spokoju wyjść i co prawda trzasnąć drzwiami, ale to norma... 
-Miło było podnosić wspólnie ciśnienie tej suce, ale akademik 30 minut stąd czeka, do zobaczenia na...-patrzy na kartkę-O! Na literaturze! Czekaj, poszłaś na aktorstwo, po co ci literatura?-chłopak staje na chwilę
-Bo mogę grać na przykład w teatrze sztukę z książek, a bez tych wykładów daleko nie zajadę jako aktorka-uśmiecham się i po chwili jestem gnieciona przez chłopaka-Do zobaczenia Scott-macham mu na odchodnym i idę w stronę swojego akademika
___________________________________________________________________
A więc melduję się! Muszę trochę nadrobić... Za dwa tygodnie nasza Natie kończy 20 lat! Hahaha przyzwyczaiłam się do tych postaci, są dla mnie jak dzieci, co z tego, że jestem od nich teoretycznie młodsza... Rozdział dla mojego różowego penguinka i jej głupiego zakładu xd
Lots of Love ♥

niedziela, 18 października 2015

1.10 "Kocham Cię"

 Zanim przeczytasz ten rozdział, przeczytaj ostatni wpis! [klik]
  13 września, dzień urodzin Niall'a!
Obudziłam się, jak zwykle wtulona w mojego chłopaka, była godzina 6.10, miałam równe cztery godziny
zanim mój chłopak by się obudził. Wyswobodziłam się z jego uścisku i poczłapałam do szafki, w której mój chłopak trzymał klucz do pokoju, zamykał drzwi zawsze wieczorem w razie gdybyśmy coś robili, a reszta wpadłaby na pomysł odwiedzin. Otworzyłam drzwi i wbiegłam do mojego pokoju. Ubrałam się jak na normalny, zimny dzień w Londynie, miałam zamiar potem przebrać się w coś... Bardziej urodzinowego!
Zrobiłam koczka na czubku głowy i bez makijażu pomaszerowałam do kuchni. Wyciągnęłam potrzebne składniki, miski, blachy, włączyłam piekarnik!
Cóż... Nie jestem zbyt dobra w pieczeniu i ozdabianiu ciast, ale... Starałam się zrobić wszystko zgodnie z przepisem z internetu! Dziwne, że w dzieciństwie wychodziło mi to lepiej... Ciasto wyszło czarne, ale tak miało być! A krem się zsiadł więc nie rozsmarowałam go tak jak chciałam! Wsadziłam świeczki w kolorze flagi Irlandii i stwierdziłam, że to wyrzucę... Nic nie wglądało tak jak chciałam! Kiedy razem z dziewczynami piekłyśmy tort dla Liam'a wyglądał bajecznie, a kiedy ja żeby nie trudzić innych robię coś sama, wygląda to okropnie! Westchnęłam, odwracając się w stronę kosza na śmieci, ale w drzwiach zobaczyłam ledwo komunikującą Soso i równie zaspanego Liam'a. Chłopak przeczesał prawą ręką włosy, a jego tatuaże(przy, których robieniu byłam) sprawiły, że się uśmiechnęłam.
-Hej Wam, co robicie o szóstej rano na nogach?-wyszczerzyłam się, zakrywając nieudany tort
-Nat, jest 9.50, a akurat nasza sypialnia nie jest dźwiękoszczelna i słyszeliśmy ten cholerny mikser!-Liam odsuwa mnie na bok i przygląda się ciastu-Sama je upiekłaś?-pyta
-Tak, ja wiem, że jest brzydkie i pewnie nie dobre, ale się starałam, naprawdę!-zaczynam się tłumaczyć, a para zaczyna się śmiać
-Natie, Niall Cię kocha i będzie cieszył się, że wstałaś o szóstej żeby zrobić dla niego tort, to urocze!-Sophie chwyta łopatkę i delikatnie wygładza boki ciasta-Pewnie gdybym nie poprosiła Was o pomoc, mój tort wyglądałby jak... No właśnie-uśmiecha się do mnie
-Masz dla Niall'a jakąś niespodziankę czy po prostu wręczysz mu tort i prezent?-pyta Liam i siada na prześle przy stole
-Miałam zamiar zagrać w takie mini podchody, ale tort zabrał mi tyle czasu, że nie zdążyłam nic zorganizować!-popadłam w panikę i zaczęłam chodzić po całej kuchni
-To leć, masz jeszcze 15 minut, przebież się, napisz wskazówki na kartkach i porozdzielaj je na nas wszystkich-mówi Soso i bierze łyka soku z pomarańczy
  Niczym strzała lecę do swojego pokoju i zaczynam szukać stroju idealnego! No może nie idealnego, bo idealny założę na imprezę, którą planowałam od miesiąca, na niej będzie lepszy tort, muzyka, przyjaciele i znajomi. A teraz to takie małe urodziny w jakby rodzinnym gronie! Szybko rozpuściłam włosy, pomalowałam się delikatnie i chwyciłam kartki z biurka. Zaczęłam pisać wskazówki, jedne dłuższe, inne krótsze, ale aktualnie Niall miał się znaleźć w piwnicy, ale pijany Harry nazywa to miejsce "Pokojem rozluźnienia", ale musicie przyznać, że piwnica brzmi mniej zboczenie niż nazwa Harry'ego! Tam ma być tort(tak ten nie udany...), balony, konfetti i inne badziewia urodzinowe! Wybiegłam z pokoju 5 minut przed pobudką Niall'a i wręczyłam Liam'owi pierwszą kopertę
-Nie mam pojęcia jak ma ją znaleźć, wsadź mu ją do żarcia czy coś, o matko jestem słaba w planowaniu!-zaczęłam panikować(znów)
-Spokojnie, ja coś wymyślę, ale powiedz, która koperta idzie do kogo, bo no wiesz... Musi być trochę organizacji-chłopak lekko mną potrząsa(co słabo skutkuje, ale cóż...)
-Okay, ty masz pierwszą, Soso drugą i siedzi w salonie z pilotem i kopertą w misce z żarciem, Harry trzecią i siedzi w swoim pokoju, z prezentem pierwszym ode mnie, Susan ma czwartą i siedzi w jego garderobie, by przebrać go w coś odpowiedniego na imprezę, Louis ma piątą odpoczywając sobie na tarasie i daje mu drinka i drugi prezent, El jest ostatnia z szóstą kopertą i zabiera od Niall'a prezenty, a w zamian daje mu kopertę, potem Niall schodzi do piwnicy gdzie jesteśmy wszyscy i robimy takie mini urodzinowe Party. Okay kochani ja lecę do piwnicy ozdabiać ją, a wy, bądźcie gotowi, Niall zejdzie za trzy minuty! Aha i kiedy Niall wychodzi z waszego pomieszczenia kierujecie się do piwnicy!-biegnę po schodach do piwnicy i zaczynam wszystko szykować, Soso jak mniemam zsyła mi na dół windą spożywczą tort i mogę brać się do roboty
*Oczami Niall'a*
Obudziłem się koło 10, u swojego boku nie czułem Natie, więc zaniepokojony zszedłem na dół i wpadłem do kuchni Cóż... Moja dziewczyna może trochę poczekać, żołądek nie! Nie zapominajmy, że z gipsem chodzenie miałem utrudnione! Liam siedział przy wsypie kuchennej z duużą kanapką i patrzył na mnie wyszczerzony
-Smacznego Niall!-usłyszałem tylko i pod moim nosem leżał już talerz
Lekko zszokowany zacząłem pochłaniać moją kanapkę kiedy w połowie natknąłem się na kopertę zamiast sera
      "Hej Niall! Jeśli znalazłeś tą kopertę to znaczy, że pożarłeś już śniadanie(chyba, że je jeszcze jesz...). Okay schowaj talerz do zmywarki i idź do salonu, możesz kuśtykać moja łamago ♥ Tam reszty dowiesz się na spokojnie, na razie ciesz się godzinami spędzonymi beze mnie!
                                                                                                       xoxo Natie         "
 Kiedy odczytałem list, prawie nie gryząc, zjadłem kanapkę i ruszyłem do salonu, zaintrygował mnie plan Nat. Na kanapie siedziała Soso, trzymała pilot, program telewizyjny i dużą miskę chipsów! Co prawda na stole stało też piwo, ale było podpisane przez Nat "Jeśli to dotkniesz, następnym razem do otwarcia puszki będziesz miał tylko nogi... xxxx Nat!", więc mogłem tylko pomarzyć o tym alkoholu.
-To dla Ciebie Niall, korzystaj do woli!-Sophia podała mi program oraz pilot, a chipsy postawiła na stole i po chwili już jej nie było
                                                                             ~***~
Obejrzałem mecz, jakiś film i dopiero kiedy skończyłem swoje chipsy na dnie spostrzegłem kolejną kopertę Spryciara z mojej Nat...
     "No, no... Trochę zajęło Ci znalezienie tej koperty Horan! Ale jeśli już czytasz, to idź do pokoju Hazzy i... On już Ci resztę przekaże, a tak na marginesie, mam nadzieję, że piwo stoi w takiej ilości w jakiej je tam postawiłam Horan...
                                                                                          xoxo Natie             "
  Uśmiechnąłem się i ruszyłem w stronę schodów, jak już mówiłem z gipsem było to utrudnione, ale dałem radę! Wszedłem do pokoju Hazzy i Susan, gdzie oczywiście siedział tylko Harry, a jego mina mówiła jak długo na mnie czekał
-No nareszcie Niall! To dla Ciebie, od Nat...-szczerzy się i nim mogę zadać mu jakiekolwiek pytanie znika
   W dłoniach trzymam pudełko, średniej wielkości, mniej więcej takiej jak moje pudełko dla Nat z Francji. Powoli je otwieram, a moim oczom ukazuje się polaroid, tak.. Jestem sławny, mam mnóstwo kasy, ale nigdy nie miałem okazji kupić sobie polaroida... Nat wie co dobre! Pod czarnym aparatem znajduję kolejną kopertę
    "Ah... Panie Horan, jak podoba się panu prezent? Mam nadzieję, że bardzo, bo trochę się za nim nalatałam tak abyś nie widział kochanie... Idź do swojego pokoju, tam czeka Cię... Niespodzianka?
                                                                                    xoxo Natie               "
  Mając nadzieję, że w moim pokoju siedzi już moja dziewczyna, niczym na skrzydłach ruszyłem w stronę mojej sypialni. Cóż... Ku mojemu zawodowi, siedziała tam Susan z kompletem ułożonym na moim łóżku. Cóż... Dobre i tyle!
-Naj naj Horanku! A to strój dla Ciebie, ubieraj się już, idź do łazienki z tym!-wpycha mnie z zestawem do łazienki, a ja nie mając wyjścia zaczynam się przebierać
 Z kieszeni spodni wylatuje kolejna koperta, a ja zaczynam się zastanawiać ile ich jest
     "No ubieraj się Niall! Nie ma czasu kotku! Jeśli wyglądasz już jak człowiek idź na taras, opal się może trochę, Hahah ♥
                                                                                      xoxo Natie                 "
  Zaśmiałem się pod nosem i pokuśtykałem w stronę schodów by nimi zejść na taras. Siedział tam Louis, pił piwo i przeglądał IG. Odchrząknąłem i dopiero wtedy odwrócił się w moją stronę
-Niall! 100 lat brachu! To dla Ciebie!-wręcza mi drinka i kolejne pudełko i znów zanim zadam jakiekolwiek pytanie znika
   Biorę zamaszystego łyka drinka i otwieram pudełko, w środku był nieśmiertelnik, ale nie taki zwykły, ten miał z przodu dedykację "Kocham Cię Niall...~Natie" ,a z tyłu nasze zdjęcie, uśmiechnąłem się i od razu założyłem nieśmiertelnik na szyję, ale w pudełku było coś jeszcze i nie zgadniecie co! No dobra łatwo zgadnąć... Koperta!
         "Ten prezent jest wyjątkowy, bo dla siebie zamówiłam taki sam, znaczy zdjęcie jest to samo, a dedykacji nie ma, bo sama sobie pisać, że się kocham? Ehh... To już prawie ostatnia koperta! Leć szybko do salonu!
                                                                                           xoxo Natie               "
  Natie dała mi pomysł na prezent dla niej! Napisać dedykację na jej nieśmiertelniku! Ale nie o tym mowa... Ruszyłem w stronę salonu gdzie siedziała El
-Hej Niall! Mój drogi, jako iż zebrałeś wszystkie koperty, znalazłeś prezenty i wiele innych to dla Ciebie, a teraz daj mi te pudełka i najlepiej sobie klapnij-mówi i usadza mnie na kanapie, znów kolejna osoba znika
   Siedziałem kilka chwil w bezruchu i trzymałem kopertę w dłoni, ale jednak postanowiłem sprawdzić ostatnią rzecz do wykonania od mojej ukochanej
           "Wszystkiego najlepszego Niall! Nigdy(5 miesięcy temu) nie pomyślałabym, że będę twoją prawdziwą dziewczyną, wydawałeś się takim gburem i nie lubiłam Cię, ale jednak się opanowałam! Teraz pewnie siedzisz, jakoś dziwnie się czujesz, bo nie widziałeś mnie od rana, a tęsknisz. Zostały dwa tygodnie i idę na studia, chcę ten czas wykorzystać na jeżdżenie z wami w trasę! Dziewczynki świetnie sobie radzą beze mnie, a ja muszę się nacieszyć moim chłopakiem! I... Oczywiście jego przyjaciółmi, taaak... To była ostatnia(tak jakby) stacja w twojej podróży! Idź jeszcze tylko do piwnicy i będzie koniec twojego wolnego czasu bez Nat. Kocham Cię!
                                                                                                 xoxo Natie                 "
 Uśmiechnąłem się i wolnymi ruchami ruszyłem w stronę schodów prowadzących do piwnicy. W środku było ciemno i cicho, za cicho... Kiedy jednak wycelowałem rękom we włącznik światła wyskoczyła na mnie cała banda naszych przyjaciół krzycząc "Niespodzianka!". Cała piwnica była ozdobiona balonami i innymi duperelami, na stoliku stał tort i szampan, dużo słodyczy oraz prezenty od reszty moich przyjaciół. Przed grupę wystąpiła Nathalie, jej włosy opadały na ramiona, które opaliła pod czas wakacji ze mną, jej twarz była roześmiana, a ona sama zmierzała ku mnie w sukience podkreślającej jej talię(a talię ma nieziemską!)
-Wszystkiego najlepszego... Kochanie-delikatnie mnie całuje, a moje ramiona oplatają jej biodra
-Dziękuję, Jezu jak ja Cię kocham!-obracam ją wokół własnej osi, a właściwie próbuję, bo złamana noga spoczywająca w gipsie utrudnia mi wszystko i upadamy na ziemię z piskiem oraz śmiechem
-Głupek...-Nat wywraca oczami i znów mnie całuje
-Ale twój głupek kotku-mruczę jej do ucha i staram się podnieść
  Po około 5 minutach wreszcie się podnosimy i od razu jestem zaatakowany przez naszą paczkę z życzeniami i prezentami.
                                                                           ~***~
   Zjedliśmy tort wykonany przez moją zdolną dziewczynę, wypiliśmy szampana, potańczyliśmy, a teraz ja i Nat jesteśmy tylko we dwoje w mojej sypialni i... Przytulamy się! Kiedy Natie nie patrzyła podwędziłem jej nieśmiertelnik żeby napisać jej dedykację, a ona teraz bawi się moim nieśmiertelnikiem i wspomina jak ciężko było jej to zamówić punkt na moje urodziny, bo gościu robiący te dedykacje miał pełny grafik.
-Kocham Cię-mówię i przyciągam ją do siebie
-Ja Ciebie mocniej-uśmiecha się, a jej palce wędrują do moich włosów
  Przez dłuższą chwilę się całujemy, ale przerywa nam mój telefon
-Szlag by was trafił-szepczę i odbieram telefon
*Oczami Natie*
Wydaje mi się, że Niall jest zadowolony z mojej niespodzianki... Mój mało udany tort też mu chyba smakował... Bycie z nim w związku jest dziwne... Miałam jednego chłopaka przed nim! Ale może powrócę do tego co działo się PO imprezce. Kiedy odpoczywaliśmy telefon blondyna zaczął dzwonić, a zniesmaczony tym chłopak odebrał
  Podczas rozmowy brzmiał jak zawiedziony, a kiedy skończył, podszedł do szafy i wyciągnął walizkę
-Co się... Stało?-stanęłam za nim i owinęłam swoje ręce okół jego torsu
-To Shawn, powiedział, że od jutra znów ruszamy w trasę-blondyn wzdycha, nadal się pakując
-A więc ja jadę z wami!-sięgam po swoją walizkę z uśmiechem
-Skarbie... Zdajesz sobie sprawę z tego, że za dwa tygodnie musisz wrócić do Londynu?-chłopak na chwile zaprzestaje się pakować i chwyta moje dłonie
-No tak, ale kupie sobie bilety na samolot i wrócę, spokojnie Horan-uśmiecham się delikatnie
-Przecież ja bez ciebie sobie nie poradzę...-szepcze jakby bardziej do siebie-Kocham Cię, wiesz o tym Natie?-wpija się w moje usta
-Wiem Niall, ja też Cię kocham-wtulam się w tors mojego wybranka
  Czy pomyślałabym kilka miesięcy temu, że z moich ust wyleci słowo "Kocham Cię" w kierunku Niall'a? To dziwne, ale jednak, miłość nie wybiera!
  ___________________________________________________________________
A więc.... *kaszle* Przepraszam... Miesiąc minął, a ja nic nie dodałam. W prawdzie rozdział z urodzinami Horan'a, był gotowy, ale laptop, a właściwie ładowarka mi się popsuła, musiałam czekać aż ktoś mi ją naprawi i używałam tableta, który nie posiada Bloggera, pfff ściągnąć łatwo, trudniej przypomnieć sobie hasło do konta... Pzt od tygodnia jestem w domu, gdzie kilka dni spędziłam w szpitalu(wycinali mi migdałki). Końcówka rozdziału mdła i wgl, bo mój kochany chłopak przybył i moja wersja miłosna się aktywowała, fuu xd Wow tyle wyświetleń poprzedniego rozdziału, ani jednego komentarza, ale racja, trzeba pisać co się czuje i nie czekać na pochwały. 
Lots of Love zakochana Vicol ♥